Reklama

Opowieść o karpiu niezwykła. To ja, król wszystkich ryb

21/12/2014 07:16

Mistrz łamania wędki i zrywania najgrubszej żyłki, mocarz nad mocarze, uosobienie siły i przebiegłości, godny przeciwnik najlepszych wędkarzy, jednym słowem Król Karp. Jego historia jest niezwykła. Gdy przy wigilijnym stole staniemy z nim oko w oko, pamiętajmy, że to nie byle leszcz, ale ryba godna największych honorów. 

    Karp przybył do Polski z południa Europy w XII wieku. Jego hodowlę rozpoczęli mnisi wraz z rozwojem infrastruktury chrześcijańskiej. Pierwsza wzmianka o naszym karpiu ukazała się w kronikach Jana Długosza w 1466 roku.

    Do 1939 roku w Polsce produkowano około 13 tys. ton karpi, a Komisja Selekcji Karpia kierowana była przez ichtiologa Franciszka Staffa, brata Leopolda Staffa. Karpia hodowano też na Pomorzu Zachodnim. Śladowe jej opisy m.in. w okolicach Szczecinka można znaleźć już w XVII wieku. 

    Na początku ubiegłego stulecia posiadanie stawu hodowlanego należało do dobrego gustu. Niestety, po 1945 roku cześć stawów zasypano, inne wysuszono, tak, że pozostało po nich niewiele. By te „resztki” zobaczyć, wystarczy przejść się na spacer na były poligon wojskowy za osiedlem Zachód. 

    Zanim karp trafi na świąteczny stół wymaga trzech lat hodowli. Ryba jest też wielokrotnie przenoszona do różnej kategorii stawów, które zapewniają efektywne wykorzystanie pokarmu naturalnego. Dorodne już karpie są odławiane i przenoszone do tzw. zimochowów. Tam tracą nadmiar tłuszczu, a ich mięso zyskuje na walorach smakowych.
    Dietetycy twierdzą, że karp jest cennym źródłem łatwo przyswajalnego białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin A i D3, a także mikroelementów i fosforu. 

    Karp jest pożądaną rybą przez wędkarzy. Zdobycze moczykijów jednak zwykle na stół nie trafiają. Złowiony przez nich karp po wyciągnięciu z wody zostaje sfotografowany, dostaje buziaka i wraca z powrotem do jeziora. 

    Rekordowy złowiony w Polsce karp śmiało mógłby rywalizować z potworem z Loch Ness. Bagatela, ważył aż 30,20 kg i mierzył 109 cm! Na pocieszenie dodajmy, że w Szczecinku padały nie mniejsze sztuki. 

    Po czym poznać dobrego i smacznego karpia? Zdaniem fachowców musi być złoty. Takie karpie jadły głównie karmę naturalną, a nie granulaty. Ryby wyjęte bezpośrednio ze stawu i sztucznie „pędzone” boki mają brązowe lub zielonkawe. 

    Niestety, za kilka dni przyjdzie nam wykonać wyrok na Królu. Jak uczynić to humanitarnie? Zdaniem wędkarzy, rybę należy ogłuszyć. To najbardziej humanitarny sposób. 

    Ponoć smaczniejszego przepisu na wigilijnego karpia nikt wcześniej nie wymyślił. Smakosze nad smakoszami przekonują nawet, że już nigdy w przyszłości nie wymyśli.

    Do przygotowania tej super potrawy potrzebujemy: karpia, ok. 1,5 kg, prawdziwki – 10-15 dag (można je zastąpić pieczarkami), 2 jajka, pół szklanki śmietany, pół szklanki białego wytrawnego wina, 3 dag margaryny, 5 dag tartej bułki, oliwę, pieprz, sól, przyprawy do smaku, świeżą miętę, tymianek do przystrojenia potrawy, naczynie żaroodporne do pieczenia, igłę i dratwę do zaszycia karpia.

    Rybę skrobiemy i patroszymy bez odejmowania głowy, wycinamy oczy oraz skrzela. Po sprawieniu karpia płuczemy i nacieramy solą.

    Przystępujemy do wykonania farszu. Oczyszczone i wypłukane prawdziwki lub pieczarki siekamy, dodajemy 1-2 łyżki białego wina, doprawiamy do smaku solą, pieprzem i przyprawami. Dusimy na oliwie ok. 10 minut. Ucieramy dwa żółtka z margaryną. Następnie mieszamy z przygotowanymi wcześniej prawdziwkami lub pieczarkami oraz tartą bułką. Z białek ubijamy pianę i dodajemy do masy. Całość dokładnie mieszamy i przyprawiamy do smaku.

    Czas na finał. Napełniamy karpia wykonanym farszem i zaszywamy. Układamy do naczynia żaroodpornego, którego wcześniej ścianki wewnętrzne smarujemy tłuszczem. Polewamy rybę oliwą i wkładamy do piekarnika, gdzie pieczemy ją ok. 40 minut. W trakcie pieczenia polewamy karpia wytworzonym sosem, jeśli sos odparuje uzupełniamy go białym winem.

    Wyciągamy karpia z piekarnika oblewamy posoloną śmietaną, następnie pieczemy go jeszcze przez pięć minut. Później rybę przyprawiamy zieloną miętą i podajemy na stół w tym samym naczyniu, w którym była pieczony.

    Legenda głosi, że tak przyrządzonego karpia rankiem 15 lipca 1410 w lesie koło Grunwaldu spałaszowali do spółki dwaj rycerze z Bogdańca - Zbyszko i Maćko. Przepis dostali od Jagienki ze Zgorzelic. (sw)

 

Foto: S. Włodarczyk 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do