
Pobyt w szpitalu lub w ośrodku leczniczym, jak również w hospicjum, zwykle nie kojarzy się dobrze. W bardzo wielu przypadkach pacjenci dotknięci chorobą i zdani na opiekę innych odczuwają, że są traktowani instrumentalnie, a kontakt z personelem medycznym odbywa się bez jakichkolwiek oznak empatii. Czy może być inaczej?
Właśnie nad tym bardzo obszernym i trudnym zagadnieniem w najbliższy piątek, 26.04 będą debatować w Szczecinku przedstawiciele, pracownicy medyczni, wolontariusze oraz kapelani z kilkudziesięciu placówek leczniczych i opiekuńczych z całego regionu. Koordynatorem konferencji, zatytułowanej: “Bezduszna walka o ciało?!? Miejsce duchowej troski o pacjenta we współczesnym systemie opieki zdrowotnej - szanse i nowe wyzwania” - jest kapelan szczecineckiego szpitala, ks. Dawid Andryszczak. Patronat nad wydarzeniem objęły miasto i powiat, a także spółka Szpital w Szczecinku.
W dużym skrócie, w trakcie spotkania poruszony zostanie problem dotyczący tego, co pracownicy medyczni, lekarze, pielęgniarki czy opiekunowie, mogą zrobić, aby pobyt pacjenta czy to w szpitalu, czy w placówce opiekuńczej, bądź paliatywnej, nie był bezduszny. W trakcie konferencji będzie można wysłuchać kilku wystąpień zaproszonych gości. Podczas prelekcji poruszone zostaną tematy takie, jak: źródła dehumanizacji medycyny oraz wielowymiarowość opieki nad chorym. Zaproszeni goście przedstawią też przykłady tzw. dobrych praktyk opieki duchowej na Zachodzie oraz w USA.
Konferencja odbędzie się w CK Zamek o godz. 9.30. Na zaproszenie organizatorów odpowiedziało blisko 60 uczestników.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zacznijmy od pokazania paska wypłat kapelana i pielęgniarki. Potem porównajmy odpowiedzialność i wysiłek.
bezduszna opieka ??? a jak ma być inaczej ?! pracowałam w domach opieki - z jęzorem na brodzie ganiałam od jednego do drugiego mieszkańca - tu pampers , tam podać łyk wody , przykryć , odkryć, umyć , nakarmić.... bywały dyżury ŻE NIE POSZŁAM ZROBIĆ SIUSIU !!! nie było kiedy ... przez 12 godzin... były dyżury , kiedy płakałam z bezsilności - bo fizycznie NIE BYŁAM W STANIE POMÓC WSZYSTKIM !!! Widziałam smutne oczy chorych , ale nie podeszłam, nie usiadłam , nie porozmawiałam, nie sypnęłam żartem ,nie pocieszyłam ... bo podanie leków , przebranie , czy opatrunek u innych były ważniejsze ... bo odleżyny , bo się wymazał , bo pora podać lek... nie wytrzymałam , już nie pracuję w domach opieki ani niczym takim ... jak długo będzie jedna opiekunka na kilkudziesięciu chorych stan taki będzie trwał- żarcie, leki , pampers i to wszystko - czyli minimum w zaspokajaniu potrzeb biologicznych . Psychiczne ? Emocjonalne ? Społeczne ? zepchnięte w niebyt ! Dodam jeszcze , że tak się dzieje zarówno w placówkach państwowych jak i prywatnych ... dobre wrażenie robi się tylko na zewnątrz .. jak rodzina przyjdzie , goście odwiedzą , czy trzeba wstawić zdjęcie na fejsa !