Reklama

Nowe mieszkanie na własność nie dla każdego

28/07/2016 05:33

Konieczność ponoszenia nakładów finansowych na nierentowne oraz upadające podmioty rynku bankowego sprawiła, że na przełomie 2015 i 2016 roku znakomita większość banków zareagowała na zmieniające się na ich niekorzyść realia w dość przewidywalny sposób, czyli podnosząc koszty po stronie swoich klientów. Jedną z istotniejszych zmian w tym zakresie było znaczące podwyższenie dotychczas obowiązujących marż na kredyty hipoteczne, co w połączeniu z modyfikacją (też na niekorzyść potencjalnego klienta) funkcjonujących już wcześniej obostrzeń w postaci konieczności posiadania wkładu własnego sprawia, że ogólnie rzecz biorąc mamy mniejszy dostęp do kredytów hipotecznych. I to zarówno na nowe mieszkanie, jak i takie z rynku wtórnego.

Nie pociesza również fakt, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa banki w przyszłym roku będą kontynuować politykę sukcesywnego obostrzania wymogów wobec kredytobiorców - planowane jest przede wszystkim wprowadzenie obligatoryjnego obowiązku posiadania wkładu własnego na poziomie 20% wartości nieruchomości (obecnie jest to 15%). W praktyce najprawdopodobniej przełoży się to na spadek liczby mieszkań kupowanych na kredyt, czyli w polskich realiach na spadek liczby mieszkań kupowanych w ogóle.

Sytuacja ta znalazła także swoje odzwierciedlenie w działaniach deweloperów – nawet pobieżna analiza sytuacji w roku ubiegłym i porównanie jej do tego, co dzieje się obecnie, pokazuje wyraźnie, że liczba oddawanych nowych mieszkań sukcesywnie spada. O ile ubiegły rok bowiem był absolutnie rekordowy pod względem liczby rozpoczętych inwestycji (zaczęto budowę niemal 90 tysięcy nowych mieszkań), o tyle w 2016 roku notujemy widoczny spadek. I choć w pierwszym kwartale bieżącego roku oddano do użytku w sumie ponad 17 tysięcy nowych mieszkań, to deweloperzy mają pełną świadomość tego, że utrzymywanie takiego dużego tempa realizacji inwestycji spowoduje ogromną nadpodaż na rynku, co z kolei zaowocowałoby koniecznością radykalnego obniżenia cen mieszkań, a tym samym przyniosłoby wymierne straty (lub w najlepszym razie zmniejszenie zysków). A na to deweloperzy nie chcą sobie pozwolić.

Ostrożnie, ale zyskownie

Ze względów podanych powyżej deweloperzy nie próbują za wszelką cenę wybudować jak najwięcej póki trwa hossa – zamiast tego podchodzą do nowych inwestycji ze znacznie większą ostrożnością. Ostrożność ta jest podyktowana także relatywnie bliskim zakończeniem jednego z największych motorów napędowych dla tak dużego popytu na nowe mieszkania, czyli programu „Mieszkanie dla Młodych”, który ma się zakończyć najpóźniej w 2018 roku. Wprawdzie obecny rząd zapowiedział już, że wsparcie dla młodych osób chcących posiadać własne „M” będzie kontynuowane pod rozmaitymi postaciami, ale wiadomo także, że będą to raczej formy pomocy bazujące na oszczędzaniu oraz na zwiększeniu dostępu do niedrogich mieszkań pod wynajem.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że zainteresowanie nowymi mieszkaniami jest niemałe, bo spora liczba osób spodziewa się najprawdopodobniej, że z uwagi na wspomniane wyżej obostrzenia nie będzie w niedalekiej przyszłości w ogóle mieć możliwości zaciągnięcia kredytu na zakup wymarzonej nieruchomości. To daje deweloperom nadzieję na zbycie do tej pory wybudowanych i oddanych mieszkań po kosztach zapewniających im osiągnięcie wymiernego zysku i bez konieczności drastycznego obniżania cen za metr kwadratowy.

Komunikacja to podstawa

Jeśli planujemy zakup nieruchomości w niedalekiej przyszłości, warto się jak najszybciej zainteresować dostępnymi lokalizacjami, bo wbrew pozorom sporo buduje się nie tylko na obrzeżach miast – bardzo dobrym przykładem są inwestycje prowadzone w Warszawie na Wilanowie czy w południowej części Gdańska. Trzeba jednak zawsze brać pod uwagę nie tylko lokalizację, ale także i inne uwarunkowania, jak choćby kwestię dostępności do szybkich środków komunikacji miejskiej. To szczególnie ważne np. w Warszawie, w której trudno dziś realnie myśleć o sprawnym przemieszczaniu się bez korzystania z metra. W tym kontekście doskonałym pomysłem wydaje się być nowe mieszkanie ulokowane w dzielnicach, do których w najbliższej przyszłości zostanie podciągnięta II nitka stołecznego metra – są to Targówek, Bemowo czy Praga Południe.

Osoby korzystające głównie z samochodu jako podstawowego środka lokomocji powinny koniecznie brać pod uwagę, że kupując w stolicy mieszkanie na rynku wtórnym w jednej ze wspomnianych wyżej dzielnic muszą znaleźć jakieś miejsce parkingowe. Dostępne mieszkania bowiem zwykle znajdują się w wielkiej płycie albo starych kamienicach, co oznacza, że nie posiadają przypisanych do nich miejsc postojowych. Warto o tym pamiętać podejmując decyzję zakupową, ponieważ bardziej opłacalne może być kupno nowego mieszkania w okolicy, w której już funkcjonuje metro (albo dostęp do niego jest bezproblemowy).

Na koniec ważna informacja (a zarazem delikatna sugestia) dla wszystkich tych, którzy jeszcze się wahają nad zakupem mieszkania, a jednocześnie chcieliby skorzystać z programu „Mieszkanie dla Młodych” – Bank Gospodarstwa Krajowego wstrzymał nabór wniosków o dopłaty w ramach „MdM” zarówno na rok bieżący, jak i na przyszły. Można jeszcze składać wnioski o dopłaty na 2018 rok, ale trzeba się z tym spieszyć, ponieważ limit dostępnych środków sukcesywnie się zmniejsza...

Artykuł powstał we współpracy z firmą Polnord, oferującą nowe mieszkania na sprzedaż w atrakcyjnych lokalizacjach w Warszawie, Trójmieście, Ząbkach, Łodzi, Szczecinie i Olsztynie.

 

(ogłoszenie)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do