
Wiemy już, co wydarzyło się we wtorkowe (7.02) południe na ul. Ordona 10. Jak informowaliśmy, około godziny 12.00 z okna kamienicy można było słyszeć wołanie kobiety o pomoc. Kobieta krzyczała, że jest więziona. Miała być przetrzymywana w lokalu przez mężczyznę, właściciela mieszkania, wbrew swojej woli. Na miejscu niemal natychmiast zjawiły się wszystkie służby ratownicze. Interweniowała policja, straż pożarna oraz pogotowie ratunkowe.
Okazało się, że faktycznie, drzwi od mieszkania były zamknięte. Strażakom udało się je otworzyć. Do mieszkania został także wezwany właściciel. Wyjaśnieniem całej sytuacji zajęła się policja. Co ustalili funkcjonariusze?
– Cała sprawa okazała się zupełnie inna od tej, którą początkowo przedstawiła nam kobieta, wzywając pomoc – informuje mł. asp. Anna Matys, rzecznik prasowy KPP w Szczecinku. – Okazało się, że kobieta przebywa w lokalu, wspólnie spędzając czas ze swoim chłopakiem. Ten miał opuścić mieszkanie rano, zamykając drzwi na klucz. Kobieta chciała wyjść do sklepu i nie mogła. Nie była uwięziona ani też przetrzymywana w lokalu siłą.
Jak dalej poinformowała nasza rozmówczyni, wspomniana kobieta nie posiadała stałego meldunku. Ta problematyczna kwestia niejako uchroniło ją od pociągnięcia do odpowiedzialności za postawienie wszystkich służb ratowniczych na nogi. – Tak naprawdę kobieta powinna odpowiedzieć za nieuzasadnione wezwanie pomocy, jednak odstąpiliśmy od dalszego postępowania właśnie ze względu na brak możliwości ustalenia stałego miejsca zamieszkania – dodaje rzecznik.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie