
29 czerwca przy Muszli Koncertowej w Szczecinku odbędzie się piknik charytatywny dla Marcela Zakrzewskiego. Obecny pięciolatek przestał mówić po rutynowych szczepieniach i od trzech lat walczy z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu.
29 czerwca przy Muszli Koncertowej w Szczecinku odbędzie się piknik charytatywny dla Marcela Zakrzewskiego. Pięciolatek, który przestał mówić po rutynowych szczepieniach, od trzech lat walczy z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu.
Historię Marcela opisywałem już rok temu.
Kilka lat temu to było normalne, zdrowe dziecko. Marcel rozwijał się normalnie. Bilanse w porządku, gaworzenie, śmiech, radosne niemowlę. Potem przyszedł czas na standardowe szczepienia.
Koniec listopada 2021 roku. Marcel ma rok i trzy miesiące. Dostaje szczepionkę MMR i przeciw pneumokokom. Tydzień później gorączka, spuchnięta noga do biodra, płacz. Lekarz:
„Ktoś się źle wbił, weszła infekcja".
Zaleca paracetamol.
Grudzień. Chłopiec gaworzył, naśladował, bił brawo, ale już nie próbował mówić. Po dwóch miesiącach covid. W marcu angina. Dwa tygodnie wymiotów, dwa razy antybiotyk. Od tej pory Marcel się „wyłączył".
„Nie" było ostatnim słowem, które w ogóle wypowiedział.
„Klaskałam mu przy uszach, nie słyszał. Przestał naśladować, przestał rozumieć, nie patrzył na nas. Był całkiem obok"
– opowiada mama, Kamila Poteralska.
Skierowanie do poradni, trzy miesiące oczekiwania. Mama nie marnuje czasu. Klinika Terapii stwierdza, że Marcel nie słyszy. Trzy miesiące leczenia uszu – zatkane, powiększone trąbki i migdały.
Problem z uszami pozostał. „Co chwilę infekcje gardła, nosa, uszu" – dodaje mama.
Poradnia w Gdańsku: spektrum autyzmu. Godzina obserwacji, wywiad z rodzicem, gotowe. Psychiatra na podstawie papierów wypisuje święte słowo – “autyzm".
Marcel nadal zachowuje się, jakby nic nie rozumiał.
„Gdybym nie czytała, nigdzie bym się nie dowiedziała, co leży u podstaw objawów. Pada słowo autyzm i wszystko można wrzucać do jednego wora"
– mówi mama.
„Gdziekolwiek nie byliśmy, słyszeliśmy "przy autyzmie może być wszystko".
Jedna z mam poleciła badania PANDAS/PANS. Wszystko prywatnie. Wynik: Marcel ma autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Nosił je w sobie prawdopodobnie pół roku...
Neurolog NFZ w Poznaniu: „Nie jestem od tego". Neurolog w Bydgoszczy od razu potwierdza diagnozę po zobaczeniu wyników. Pierwsze celowane antybiotyki. Marcel zaczyna reagować.
Lekarz w Gdańsku podczas wizyty prywatnej stwierdza zapalenie mózgu, daje pisemne zalecenie: „Trzy dawki immunoglobuliny, dwa gramy na kilogram".
Neurolog w Poznaniu jako pierwsza lekarz na NFZ bierze pod uwagę zapalenie mózgu.
„Była przerażona, że od miesięcy nikt nas nie leczy"
– relacjonuje mama.
Oddział szpitalny, seria badań, punkcja kręgosłupa. Żeby podać immunoglobuliny, wyniki muszą spełnić wyśrubowane normy. „Lek drogi, nie podają go każdemu".
Propozycja dawki jest, ale połowa tego, co zalecił lekarz z Gdańska. W wypisie obok wpisu o immunoglobulinach dopisek: „zawieszamy".
„Moim zdaniem jest coś, ale nie chcą tego puścić przez NFZ" – podejrzewa mama.
Marcel jest prawie cały czas chory. Teraz przechodzi ostre zapalenia uszu. Mama szuka kolejnych laryngologów, ale wszystkie konsultacje są oczywiście prywatne.
„Kochani, jest naprawdę źle. Marcel znowu ogromnie cierpi z powodu zapalenia uszu. Nie mogę patrzeć na jego ból"
– pisze na stronie zbiórki.
Do fizycznego bólu dochodzi autoagresja. Chłopiec bije siebie, uderza o wszystko, ciągle krzyczy i płacze. Jedyna poprawa następuje po immunoglobulinach.
Na leczenie zebrano 128 tysięcy, brakuje 242 tysięcy złotych. Do końca zbiórki sześć dni. Piknik charytatywny na pewno nie pozwoli na całkowite uzupełnienie kwoty, ale zawsze wiele da.
Start w niedzielę o 12:00. Dzieci będą mogły szaleć na dmuchanym zamku, rodzice spróbują szczęścia w kole fortuny. Czekają stoiska gastronomiczne, loteria fantowa z rowerem i drukarką, kiermasz rękodzieła, DJ, na koniec Piana Party.
Wystarczy przyjść, kupić los, zjeść coś dobrego. Każda złotówka trafi tam, gdzie powinna.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Problem się pojawił po anginie, czyli 4 miesiące po szczepieniu. Tak wynika z tekstu. W międzyczasie był jeszcze COVID. Z całym współczuciem dla dziecka i rodziców, przypisywanie szczepieniu spowodowania stanu dziecka jest mocno naciągane. Ale w zbiórce oczywiście wezmę udział i zachęcę znajomych.
Po szczepieniu dziecko nie powiedziało już ani słowa i nie nabierało nowych umiejętności oraz zmieniło swoje zachowanie . Po szczepieniu miało spuchnięta nogę od kolana do biodra, wysoką gorączkę , krzyczało i wyginało się z bólu mimo trzech wizyt u specjalisty nie dostał odpowiedniego wsparcia.Nie było takiej reakcji przy innych szczepieniach.Całkowity regres nastąpiło później lub był zauważony później ale z pewnością przy szczepieniu się zaczeło...
Ludzie! Na Boga, czytajcie ulotki! Zanim pozwolicie podać coś swojemu dziecku albo sobie przeczytajcie, co jest w danym preparacie, a czego tam absolutnie być nie powinno. Nie jestem antyszczepionkowcem, ale wiem, bo czytam, że w szczepionkach może znajdować się m.in. rtęć i aluminium! Pytanie - po co? Ktoś, coś?