W tym miesiącu, jak nigdy dotąd, wyjątkowo wyraźnie wybrzmiał protest kobiet, które podczas organizowanych 8 marca „czarnych” manifestacji domagały się poszanowania swoich praw. Hasła, jakie można było zobaczyć na przyniesionych transparentach, głównie dotyczyły żądań związanych ze zmianą prawa aborcyjnego. Ale postulatów, jakie podnosiły kobiety, było więcej. Domagały się m.in. darmowej antykoncepcji, równego traktowania w pracy oraz poszanowania kobiecej godności. Zdaniem manifestujących tego wszystkiego pozbawia kobiety obecny rząd. Co na to wszystko posłanka PiS, wywodząca się ze Szczecinka, Małgorzata Golińska?
Co dalej z obecnym prawem dotyczącym aborcji. Rzeczywiście będzie zaostrzone?
M.G: - Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że o całkowitym zakazie aborcji nikt w rządzie nie mówi. Ostatnio była to inicjatywa obywatelska. Owszem, mamy taką większość, jaką mamy, i pewnie arytmetyka byłaby na korzyść zaostrzenia przepisów, choćby w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami. Ale z naszej strony takich planów nie ma. Nie widzę więc podstaw do niepokoju, do protestów.
A standardy okołoporodowe? Dużo się mówi o ich zmianie, o obniżeniu tych, które już obowiązują, a nawet o odebraniu kobietom niektórych praw, jakie wcześniej miały.
- Kiedy przeczytałam doniesienia medialne na ten temat, to aż mną wstrząsnęło. Pamiętam swój pierwszy poród z 2010 r., kiedy te standardy nie obowiązywały i kiedy od pielęgniarki usłyszałam, że nie mam prawa wybrać sobie pozycji, w której będę rodzić, bo nie jestem w cyrku. Potem, przy drugim porodzie, kiedy, wspomniane standardy weszły w życie, położna zapytała mnie, jak będzie mi wygodniej. Dlatego tak się we mnie zagotowało. Skonsultowałam się z ministerstwem zdrowia. Okazało się, że wspomniane zmiany dotyczą tego, że na temat standardów nie będzie się teraz mówić w ustawie, ale w rozporządzeniu ministra. W taki sposób będzie łatwiej na bieżąco reagować na potrzeby. Co ważne, każda zmiana w standardach nie może powodować, że będą one niższe od tych już obowiązujących. Nikt tu naprawdę nie chce odbierać kobietom ich praw. Wręcz przeciwnie. Działania ministerstwa dążą do tego, by kobiety dostęp do rozszerzonych świadczeń. Chociażby do dostępu do położnej.
Chyba nie do końca tak jest, skoro wprowadza się ograniczenia w dostępie do antykoncepcji, a konkretnie – do tzw. tabletki dzień po.
- Kiedy nie znałam zasad funkcjonowania tej tabletki, jako osoba, która chce chronić życie od momentu poczęcia, zastanawiałam się głównie nad tym, czy im później przyjmiemy tę tabletkę, to czy nie doprowadzimy do tego, że ona zadziała wczesnoporonnie. Gdy potem już czytałam ulotki ellaOne czy Escapelle, to już wiedziałam, że nie mają one prawa tak zadziałać. Ale rozumiem założenie ministra zdrowia, który chce, aby wszystkie środki zawierające hormony były dostępne na receptę. Dlaczego jedna z tych dwóch tabletek była na receptę, a druga nie? Było w tym widać pewien lobbing: ktoś sobie wywalczył prawo, by jego specyfik można było kupić bez ograniczeń. Środki antykoncepcyjne zawsze były na receptę. Zmiana zasad dostępności tego leku też nie wywołuje u mnie obaw, że ktoś będzie ingerował w wolność kobiet. Ja tu widzę działanie dla zdrowia kobiet. Są też inne przykłady. To właśnie ten zły minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł, który wsłuchał się w głos stowarzyszeń, organizacji, kobiet po przejściach z różnego rodzaju „nowotworami kobiecymi”. Jako pierwszy wpisał na listę leków refundowanych te środki, o które te organizacje walczyły. Co ciekawe, w wielu krajach UE były one refundowane, a u nas nie. Teraz kobiety mają szansę na zdrowie i życie, bo miesięczna kuracja takimi specyfikami kosztowała nawet 24 tys. zł. Brak jest ze strony ministerstwa należytej informacji o tych działaniach. To jest nasz błąd.
Co jest więc, Pani zdaniem, najważniejsze?
- Aby kobiety bardziej skupiły się na faktycznych problemach. Tak jak np. na ubiegłorocznym Kongresie Kobiet… Wtedy była m.in. podnoszona kwestia niepłacenia alimentów. Nasz rząd podjął się tego tematu i pracuje nad prawem, które pomoże kobietom. Poruszamy najtrudniejsze tematy. Zdrowie, alimenty, równe traktowanie w pracy. Raport OECD pokazuje, że jesteśmy pod tym względem na 4 czy 5 miejscu. Oczywiście tej różnicy nie powinno być wcale. Kobieta jednak nadal musi pokazać, że umie więcej niż mężczyzna. Dlatego myślę, że wspólnie powinnyśmy dążyć by tą różnicę zlikwidować. Powinnyśmy walczyć o szacunek. My daliśmy kobietom wybór. Mogą pracować do 60 roku życia. Wiele kobiet, wiedząc, że wiąże się to z niższą emeryturą, chce z tego wyboru skorzystać. Są już po prostu zbyt zmęczone albo już mają dość niewłaściwego traktowania w pracy. Do tego program Mieszkanie Plus, który nie dotyczy wyłącznie rodzin, przywracanie posterunków policji, czyli przywracanie poczucia bezpieczeństwa, powstaje rejestr pedofilów… Można powiedzieć, że to pierwszy rząd, które traktuje kobiety poważnie, po partnersku, a nie tylko mówi. Leki onkologiczne – nie, radźcie sobie same, podobnie alimenty, dzieci wam zabierzemy, bo jesteście za biedne, posterunki policji są niepotrzebne – obronicie się same... Ważne jest, abyśmy mówili, co jeszcze trzeba zrobić. Na to jestem otwarta. Natomiast nie chciałabym, aby kobiety były sprowadzane do roli decydującej, czy chce, czy może zabić swoje dziecko, czy nie. Bo to nie jest jedyny problem, który dotyka kobiety w Polsce.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie