
Maciej Gaca kończy z żartami – przynajmniej mówi sam zainteresowany. Właśnie przed miesiącem ukazał się zbiór obejmujący ok. 160 szt. jego rysunków satyrycznych. Dodajmy, że tylko w ciągu ostatnich dwóch lat powstało ich około 2 tysięcy.
Co ważne, ich ilość rośnie z tygodnia na tydzień, czego dowodem jest papierowe wydanie „Tematu Szczecineckiego”. Powstanie książki było możliwe dzięki… jego córce, która w dalekim – niedalekim Poznaniu jest wydawcą i postanowiła, że za własne fundusze wydanie sfinansuje. Tak więc albumik, niemalże w rozmiarze kieszonkowym, wydało HipkiKrzy, przy… współpracy Wydawnictwa Miejskiego Posnania. Stało się tak w wyniku pasywnej postawie lokalnych urzędników tutejszych instytucji „od kultury”, dysponujących budżetowymi pieniędzmi. W Poznaniu docenili twórczość szczecineckiego rysownika uważając przy tym, aby dobór tematyki rysunków był transolkalny, a więc czytelny nie tylko dla tutejszych. Należy dodać, że satyra Macieja Gacy – starszego już pana z charakterystyczną, obfitą siwą czupryną i takimiż samymi wąsami, jest niezwykle delikatna i subtelna, aby broń Boże nikt nie poczuł się dotknięty czy urażony. I choć autor swoją cienką kreską problem rysuje delikatnie – niechętnych wrogów ma całkiem sporo, ale przyjaciół więcej. Dowodem na to była urządzona rok temu w Zamku Książąt Pomorskich wystawa, na którą przybyły tłumy. Tym razem tłumów raczej nie było – mowa o prezentacji albumu, która miała miejsce w środę (25.11) w Bibliotece Miejskiej przy ul. Wyszyńskiego.
-Niektórym dzieciom to mija, a mnie nie minęło – mówił podczas spotkania z czytelnikami Maciej Gaca. Rodzice czytali „Przekrój”. Były tam rysunki Lengrena z jego prof. Filutkiem. Zacząłem go rysować, był coraz ładniejszy. Moje plastyczne zacięcie nie odpowiadały ojcu i wysłał mnie do Technikum Ekonomicznego. Całe szczęście, zostałem stamtąd relegowany. Wtedy ojciec machnął ręką i powiedział: Jak już chcesz, to pójdziesz do Liceum Plastycznego w Bydgoszczy. W każdym razie na świadectwie maturalnym miałem 4,7 średnią.
- Wyobraźcie siebie, że w naszym mieście liczącym 40 tys. mieszkańców jest tylko jedna księgarnia. To gdzie mam to sprzedać? Dlatego pomyślałem sobie, że zrobię to właśnie tutaj, na spotkaniu. Za jedyne 20 zł i na dodatek z dedykacją.
- Rysuję głównie facetów, ponieważ kobiety głupot zazwyczaj nie robią. Za to faceci są w tym względzie specjalistami. Słyszę, że moje rysunki nie rzucają na glebę ze śmiechu. Zadaniem rysunku satyrycznego, przynajmniej w moim wykonaniu, nie jest to żeby ludzi rozśmieszać. Chodzi też o to, aby prowokować, żeby zastanowili się nad tym co robią.
W ciągu swojej zawodowej kariery M. Gaca imał się różnych zajęć. W okresie służby wojskowej był dekoratorem i rysownikiem w dwutygodniku Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
- Za każdym razem zdawało mi się, ze już chwyciłem Pana Boga za nogi, ale po czasie okazywało się, że jednak nie i łapałem się następnych zajęć. Pierwszy rysunek po długiej przerwie zrobiłem w TV Zachód. Skąd czerpię pomysły? Nie mam żadnych pomysłów. To ludzie mając pomysły różne rzeczy wyprawiają w życiu, a ja to po prostu zauważam i tłumaczę. Trzeba na to spojrzeć jakby w krzywym zwierciadle. U nas mieszka wielu drażliwych ludzi. Na koncie mam kilku obrażonych lekarzy… O wrogów nie będę się martwił - jedynie o przyjaciół.
- Do kwiaciarni trafiłem dlatego, ponieważ wymyśliłem, że z kilku nieostruganych desek można zrobić scenografię do dziecięcego teatrzyku. Dzieci wystawiły sztukę „O Wróbelku Elemelku”. Tak się złożyło, że moja scenografia została zauważona w Warszawie. Był tam taki facet, który miał małą kwiaciarnię. Powiedział mi, że jeśli z czterech czy pięciu nieheblowanych desek zrobiłeś scenografię, to zrobisz też bukiet. I tak się zaczęła kariera w branży kwiatowej.
Wcześniej była jeszcze praca na stanowisku projektanta mebli gastronomicznych w Szczecineckich Zakładach Przemysłu Terenowego, a następnie- już na swoim- jako producent zabawek i wreszcie właściciel kawiarni. Ponieważ w ostatnim czasie zysk z kawiarni nie wystarczył na zapłacenie czynszu, prawdziwym ratunkiem stała się skromna emerytura.
- Czekałem na zmianę ustroju i się doczekałem. Taki jeden człowiek założył gazetę i zaprosił mnie, abym coś narysował. I tak mi zostało do dzisiaj.
- Mam tu dwa moje ulubione rysunki, na jednym z nich stoi człowieczek przed drzewem, z którego zwisają dwa postronki. - Stoi facet, który ma bardzo smutną twarz i mówi: „No to k…. mam wybór”.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie