Reklama

Listy niepoprawne: Cała Polska pisze w necie...

02/12/2008 06:42

Internet to jedyna w swoim rodzaju wylęgarnia pisarskich talentów. Piszą i blogują już niemal wszyscy. Dzieci i dorośli. Kibice i politycy. Feministki i skinheadzi. Erudyci i półanalfabeci. Istne literackie ADHD!  Kiedyś już mieliśmy takie pospolite ruszenie, ale przy okazji czytania dzieciom książek. Akcja skądinąd bardzo pożyteczna, aczkolwiek trudno o niej powiedzieć, aby na dłużej niż błysk telewizyjnej reklamy rozpaliła w polskich umysłach czytelnicze namiętności.
Dzisiaj ponownie jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji,  jakby to zgrabnie ujął jeden z bohaterów barejowskiego „Misia”. Tym razem jest nią ogólnopolski „trynd” „Cała Polska pisze w necie!!!” W naszym mieście również sypnęło internetowymi talentami. Wystarczy wejść na jakiekolwiek forum, a tam aż się roi od „internetowych kozaków”, którzy korzystając z dobrodziejstw anonimowości, schowani za podwójną gardą tak zwanego „nicka”, dzielą się z czytelnikami bezbrzeżną mądrością swoich spostrzeżeń. A znają się oczywiście na wszystkim. Od medycyny począwszy, a na kulturze żywego słowa skończywszy. Z tą ostatnią jest co prawda trochę gorzej, ale to z pewnością wina galopującej dysortografii, która rozprzestrzenia się w Szczecinku z niekontrolowaną przez fotoradary prędkością. Mój sąsiad Zenek, który też lubi sobie poserfować, aż się trzęsie,  kiedy czyta niektóre wpisy.  Panie Tomku toż to zwykłe matoły! – powiedział mi ostatnio, kiedy wybieraliśmy się na rytualne grzybobranie do Sporego. Pisać ćwoki nie umieją, a lezie jeden z drugim do tego Internetu jakby Iwaszkiewiczem, albo jakimś innym Pilchem był!
I coś w tym jest. Ja również, kiedy od czasu do czasu wertuję internetowe strony naszych lokalnych portali, odnoszę wrażenie, że część zamieszczanych tam wpisów to granaty rzucane do szamba. Napastliwe, pełne pomówień i „dmuchanych sensacyjek” aż nazbyt często przypominają siermiężną tradycję peerelowskiego donosu. Dają jednak ich autorom coś, czego zwykły donos nigdy dać nie potrafił. Krzepiące poczucie bycia literatem, wirtuozem pióra czytanym już nie przez setki nawet, ale tysiące użytkowników sieci. Ja ich doskonale rozumiem. Czuć się choćby przez chwilę krótką jak zdanie, sternikiem zbiorowej świadomości internautów! To musi dopiero rajcować!
I tak nam się rodzą sieciowi celebryci, rozpoznawalni niemal na wszystkich miejskich portalach, bezkompromisowi, wnikliwi i przeświadczeni o swej bezkarności. Raz po raz dają upust nagromadzonej frustracji, która wypełnia ich grafomańskie wpisy wonią niebywałej odwagi. Epidemia jest zaraźliwa, a jej leczenie utrudnia bezobjawowy okres inkubacji. Wyżywamy się więc gdzie, kiedy i na kim popadnie. Wystarczy się zalogować i gotowe. Ostra jazda po bandzie „to to, co nas podnieca” – chciałoby się powiedzieć za Marylą Rodowicz. 
I trudno się temu dziwić. Jest wolność słowa, ano jest! No to dlaczego z niej nie korzystać! Nie podoba nam się burmistrz,  to wrzucamy do netu kolejną pseudorewelację o bliżej nieokreślonych nadużyciach i jedziemy po nim, jak po Borucu za wpuszczonego w Bratysławie kalapuka. Wkurza poseł, to i jemu można bezkarnie dowalić, wymyślając bzdurną historyjkę o bogactwie jego mieszkaniowych zasobów. Tak, tak drodzy Państwo. To u nas teraz norma internetowych zachowań. Chamieje nam niestety obyczaj, i to nie tylko ten polityczny. Takie signum temporis. Choć z prawnego punktu widzenia sprawa nie wygląda aż tak źle. Zawsze bowiem można takiego „internetowego „wirachę” namierzyć i za zniesławienie pozwać do sądu. Nikomu jakoś nie chce się tego robić. Mam jednak nadzieję, że do czasu.
A pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia lat temu, aby bezkarnie napisać, że autor niniejszego felietonu kradnie dzieciom dropsy, pastwi się nad kotem swojego sąsiada i nie wywiesza narodowej flagi na 22 lipca, trzeba było przejść istną gehennę. Kupić znaczek pocztowy, znaleźć kartkę, własnoręcznie napisać na niej tekst lub przynajmniej wyciąć z gazety litery i do tego osobiście wrzucić list do skrzynki! Tyle zachodu. A dzisiaj? Klik –  i wszystko jasne.  Cóż, czasy się zmieniają, ale nie polska bezinteresowna zawiść, która na trwałe zadomowiła się w necie.
Zenek ostatnio mi powiedział, że w Szczecinku jest kilku takich internautów, co to na każdym forum mają po osiem „nicków” i cały boży dzień wysiadują przed komputerem,  umieszczając kolejne posty,  najczęściej na zlecenie. Na „Naszą klasę” panie Tomku już nawet nie wchodzą, tylko tropią, monitorują i ujawniają! A wszystko oczywiście z obywatelskiej troski o rozwój naszego miasta –  internetowe ORMO! 
Doprawdy imponujące. Szkoda tylko, że czasami wypisują takie pierdoły, przy których nieboszczka „Trybuna Ludu” jawi się niczym prawdziwa królowa elegancji, dobrego smaku oraz intelektualnego wyrafinowania.  Niektórym to się już nawet myli i sami do siebie piszą na co bardziej ciekawe tematy! Tak „szto by poddierżyć razgowor”. Cóż, metoda w literaturze znana, ale za to niebezpieczna. Stwierdzono bowiem ostatnio, że prosta droga do paranoi wiedzie przez wyboisty labirynt wirtualnego świata, w którym coraz częściej szukamy zapomnienia. A wrócić do „realu” dalibóg ciężko, oj ciężko...

Tomasz Czuk

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    forumowicz - niezalogowany 2008-12-13 15:56:08

    Pewnie autorowi nie podoba się, że na forach pojawiają się komentarze krańcowo różniące się od jego opinii. A poza tym przydałoby się mniej generalizować i opierać swe sądy na konkretnych przykładach.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do