Część uchwałodawcza sesji Rady Miasta, która odbyła się w poniedziałek (18.01), była tylko skromnym początkiem.
Radni zmodyfikowali uchwałę o utrzymaniu w czystości i porządku - chodzi o paragraf dotyczący uciążliwości powodowanych przez posiadanie i przetrzymywanie zwierząt na terenie miasta, uchylili także uchwałę “zmieniającą uchwałę w sprawie określenia zasad udzielania i rozmiaru zniżek tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin nauczycielom, którym powierzono stanowiska kierownicze" oraz potwierdzili wybór 24 ławników Sądu Rejonowego w Szczecinku.
Bardzo szybko okazało się, że był to jedynie prolog. Najwięcej czasu radni poświęcili byłemu już radnemu Januszowi Leszko, wyciętym drzewom w parku oraz kilku jeszcze mniej lub bardziej istotnym kwestiom.
Mogę tylko pogratulować
O fundusze wyasygnowane na roboty budowlane, przeprowadzone w kamienicy przy ul. Boh. Warszawy, pytał radny Zdzisław Miechowiecki. Prace polegały na zabezpieczeniu spękanych ścian, które powstały w wyniku prowadzonych w jego bezpośrednim sąsiedztwie rozbudowy gmachu sądu.
- W trakcie budowy sądu uszkodzono budynek popularnie zwany w Szczecinku ZDZ – przyznał burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.
Jak to ujął burmistrz, po długich przepychankach, ratusz podpisał z inwestorem – Sądem Okręgowym w Koszalinie, porozumienie w sprawie zabezpieczenia starej kamienicy przed katastrofą budowlaną. Wszystkie prace wykonano zgodnie z zaleceniami Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
- Kiedy budowa nowego budynku sądu została zakończona, należało dokończyć te prace, które zostały wyszczególnione w zawartym porozumieniu – kontynuował burmistrz. - Tymczasem SO uważał, że pracę wykonał i dalej ich już nic nie interesuje. Dyskutowaliśmy w tej sprawie przez dwa miesiące. Czas leciał. Przygotowaliśmy pozew przeciwko SO, aby kwotę tę odzyskać. Tymczasem sąd zaproponował odkupienie starego budynku. Spór został więc zażegnany.
- Budynek został w ostatnich dniach grudnia sprzedany SO za 930 tys. zł netto. Wycenę sporządził biegły. Uważam, że spór został zakończony. Mogę tylko sądowi pogratulować słusznej decyzji. Dzięki temu w najbliższej przyszłości Sąd Rejonowy będzie mógł przenieść tutaj z ul. Jasnej Wydział Rodzinny - dodał.
Poproszę w formie pisemnej
Wysokością opłaty adiacenckiej osiedla na Sójczym Wzgórzu zainteresował się radny Jacek Pawłowicz. - Czy została naliczona i wpłacona do Urzędu Miasta opłata adiacencka za Sójcze Wzgórze, którą powinna uiścić spółka S5, w której udziałowcami są m.in. Renata Rak i Henryk Rak?
- Suma została wpłacona - odpowiedział Tomasz Piesik, dyrektor Wydziału Nieruchomości.
– W takim razie ponowię pytanie. Miasto zainwestowało w Sójcze Wzgórze budując tam drogi i inne media za prawie 4 mln zł, na jakim poziome była ta opłata?
- Nie pamiętam ile, opłaty wnoszone były przez poszczególnych właścicieli. Mogę odpowiedzieć na to na następnej sesji – tłumaczył radnemu dyrektor. W tym momencie głos zabrał burmistrz.
- Opłata adiacencka jest naliczana nie na podstawie jakiegoś widzimisię, tylko na podstawie wyceny rzeczoznawcy – zaznaczył.
- To w takim razie poproszę o odpowiedz w formie pisemnej – odpowiedział radny.
- Czy są prawne możliwości skontrolowania na terenie miasta warunków w jakich przebywają psy w budach? – pytał radny Marek Ogrodziński. Radny w ten sposób nawiązał do zdarzenia sprzed kilku dni, kiedy nad ranem znaleziono, pozostawionego na mrozie, uwiązanego do budy psa. O zamarznięciu psa przy ul. Zielonej policji zgłosiła Danuta Kadela, kierowniczka Schroniska dla Zwierząt.
– Nie wiedziałem, że są na terenie miasta jakieś budy i psy – przyznał burmistrz. - Wydawało mi się, że ten problem zniknął. Nie jest wykluczone, że w związku z tym poproszę straż miejską, aby sprawdziła w jakich warunkach przetrzymywane są psy na uwięzi. Wiem, że generalnie w Polsce nikt tego prawa nie przestrzega. Udowodnienie tego, że ktoś nie spuszcza psa na 12 godzin będzie utrudnione, a to czy budy są ocieplone itp. można sprawdzić i to zrobimy.
Ile to kosztuje?
Radna Małgorzata Bała poprosiła, aby dyrektor Joanna Powałka zakładu obsługi szkół przedstawiła w formie pisemnej orientacyjne koszty związane ze zniesieniem obowiązku szkolnego dla 6-latków. Zdaniem radnej reforma odbyła się bez konsultacji społecznej oraz bez podania kosztów jakie poniosą samorządy. - Jaki będzie orientacyjny koszt zmian w mieści. Ile etatów w szkołach podstawowych może być zlikwidowanych? Czy przedszkola będą w sanie przyjąć dodatkową ilość dzieci? Czy konieczne będą dodatkowe remonty?
Głosował nie będąc już radnym
Ożywioną i bardzo emocjonalną wymianę zdań, wywołało pytanie radnego Andrzeja Grobelnego: - Kiedy uprawomocnił się wyrok WSA w sprawie wygaśnięcia mandatu radnego Janusza Leszko?
- Uprawomocnienie nastąpiło 28 listopada 2015 r. – opowiedział mu mecenas Czesław Podkowiak.
Radny Marcin Bedka: - W związku z tym chciałbym zapytać (w tym miejscu zwrócił się wprost do przewodniczącej Katarzyny Dudź), skoro wyrok zapadł 28 listopada, to kiedy pan Leszko powinien zaprzestać swego udziału w sesjach RM?
- Wtedy, kiedy otrzymaliśmy zawiadomienie od komisarza wyborczego – odpowiedziała przewodnicząca.
- Jak to się ma do obowiązującego w Polsce prawa – dzielił się swoimi wątpliwościami radny Bedka. - Wygaśnięcie mandatu radnego wchodzi w życie z dniem uprawomocnienie się wyroku WSA oddalającego skargę. Radny Leszko nieprawnie brał udział w posiedzeniach RM w grudniu. Proszę o ustosunkowanie się do tego faktu.
- Mogę to tylko potwierdzić to, co powiedział pan radny – przyznał mec. Cz. Podkowiak.
- Za niedopilnowanie tego, odpowiedzialność spada na przewodniczącą – oskarżał radny. - Jak w takim układzie ma się uchwała budżetowa, nad którą głosował pan Leszko? Czy osoba niebędąca radnym miała do tego prawo i czy uchwała jest ważna?
Zdaniem mec. C. Podkowiaka z tego rodzaju sytuacją mieliśmy już w Polsce wielokrotnie do czynienia. Przy tego typu sprawach zawsze wątpliwości – pod warunkiem, że ktoś sprawę wniesie – rozstrzyga organ nadzoru.
- Ponieważ uczestniczyłem w sesji budżetowej, wiem jaką większością została ta uchwała przyjęta. W mojej ocenie nie ma szans, aby organ nadzoru stwierdził, że należy wszcząć procedurę – oceniał mec. Podkowiak. - Ten głos nie był w żadnej mierze znaczący na podjęcie tej uchwały. Taka ocenę może podjąć pani przewodnicząca.
- Nie zamierzam występować do organu nadzoru – ucięła przewodnicząca K. Dudź.
Wycięto dwie, stare lipy
Radny Jacek Pawłowicz: - Pod koniec grudnia wycięto dwie wiekowe lipy w stuletniej parkowej alei. Było to w miejscu, w którym obok miasto sprzedało działkę. Wygląda na to, że komuś drzewa te zasłaniały widok na jezioro. Skontaktowałem się z osobą, która jest fachowcem w tych sprawach… Osoba ta obejrzała i stwierdziła, że drzewa nie zagrażały przechodniom. Chciałbym uzyskać całą dokumentację dotyczącą wycinki tych drzew.
Do wniosku radnego odniósł się burmistrz: – Pana insynuacje są o tyle niezrozumiałe, że według mojej wiedzy, a rozmawiałem w tej sprawie z p. Wojciechem Smolarskim dyrektorem WOŚ, pan przychodził i zapoznawał się z całą dokumentacją. Wie pan doskonale, że drzewa były chore. Jest na to dokumentacja fotograficzna. Mieliśmy pozwolenie ze starostwa i wycinki dokonano zgodnie z prawem. Proszę nie insynuować rzeczy nieprawdziwych. Takich gier, proszę na sali nie uprawiać.
Jak zwykle manipuluje pan informacją – zaprotestował radny Pawłowicz. - Otrzymałem zdjęcia tych drzew. Jeśli chodzi o eksperta to, była to osoba, która zawodowo tym się zajmuje. Na drugi dzień dowiedziałem się z gazety, że drzewa nie były chore tylko uszkodzone. To jest troszeczkę śmieszne.
- Śmieszne jest opierać się wyłącznie na informacjach medialnych – zauważyła przewodnicząca K. Dudź. - Moim zdaniem powinien pan zapytać referat ochrony środowiska.
- Proszę odpowiedzieć na proste pytanie czy udostępniono panu dokumentację – dopytywał burmistrz.
Radny Pawłowicz: - Traktuje pani nas w sposób nierówny. Kontaktowałem się z p. Smolarskim, a dzisiaj chciałbym otrzymać dokumentację. Nie mówię, że jej mi odmówiono. Chciałbym dokumentacje przedstawić osobom, które obejrzały drzewa po ich wycince.
Obecny na sesji W. Smolarski przyznał, że radny rzeczywiście był u niego prosząc o informację. Dyrektor powołując się na ekspertyzę i dokumentację stwierdził, że drzewa należało wyciąć, ponieważ zagrażały bezpieczeństwu. Zapewniał, że wiosną w tym miejscu dokonane zostaną nowe nasadzenia i w ten sposób charakter alei zostanie odtworzony.
- Poprosiłem dzisiaj na sesji o dokumentację i niczego nie insynuuję – zapewniał radny Pawłowicz.
Burmistrz: - Ponieważ to ja powiedziałem, że pan insynuuje, dlatego rozszerzę. Ponieważ miasto sprzedało w tym miejscu działkę, dlatego wydaje się i tak to wygląda, że ktoś poprosił, bo komuś zasłaniały widok. To są właśnie insynuacje. Nie ma pan na to żadnych dowodów.
- Kończymy temat – zaproponowała przewodnicząca.
Radny Pawłowicz: - Proszę o głos bardzo ważny w tej sprawie. Czy był złożony wniosek osoby prywatnej o wycięcie tych drzew?
- Z tego co mi wiadomo, nie było – odpowiedział dyrektor WOŚ.
Będzie wniosek
Radny J. Pawłowicz: - W imieniu klubu składam wniosek o wprowadzenie do porządku obrad następnej sesji RM punktu dotyczącego odwołania radnego (rada może stwierdzić wygaśnięcie mandatu – dop. red.) Marka Ogrodzińskiego.
Radny poinformował, że jego klub w tej sprawie otrzymał ekspertyzę prawną wykonaną przez Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu. W ekspertyzie stwierdzono, że M. Ogrodziński będąc zastępcą dyrektora szpitala nie może pełnić funkcji radnego.
Na oświadczenie radnego zareagował burmistrz J. Hardie-Douglas. – Szkoda, że państwo tej ekspertyzy nikomu nie przekazali – zauważył burmistrz. - Chcę tylko powiedzieć jedno. Pan Marek Ogrodziński jest dyrektorem szpitala ds. medycznych. Jest to z punktu widzenia prawa, to taka sama funkcja jak bycie koordynatorem, pielęgniarką naczelną, albo oddziałową, czy kierownikiem rehabilitacji. To jest spółka. M. Ogrodziński nie jest członkiem zarządu, a pan prawdopodobnie o tym nie wie i wnioski wyciąga na podstawie połowicznej wiedzy. Zarząd w szpitalu jest jednoosobowy. Pan dr M. Ogrodziński ma pełne prawo pracować tam jako dyrektor. Sprawa byłaby wątpliwa, gdyby był członkiem zarządu, ale tak nie jest.
Radny J. Pawłowicz: - Z całym szacunkiem (radny zwrócił się do mec. Podkowiaka) przypomnę panu, jak bronił pan stanowiska, że mec. Wacławski może być radnym i w pewnym okresie przestał być radnym. Mamy swoje zdanie, mamy ekspertyzę i tego się trzymamy.
W tym momencie głos zabrała przewodnicząc K. Dudź: - Z całym szacunkiem przypomnę, jak w poprzedniej kadencji próbowaliście państwo odwołać burmistrza Douglasa. Próbowaliście wygasić mandat Krzysztofa Zawady. Do rady nadzorczej donosy na mnie, że pracując w szpitalu nie mogę pełnić funkcji radnej. Te trzy mandaty nie zostały wygaszone.
- Mieliśmy podstawy, aby o to zapytać i zapytaliśmy – zauważył radny Bedka. - Rada ma prawo zareagować. Nam nie przeszkadza to, że to wy macie większość w radzie, a wam przeszkadza, że w Polsce PiS ma większość. Nie jestem członkiem PiS, nie byłem i nie będę. Przyjdzie organ nadzorczy i sprawdzi. Jeśli nie będzie zastrzeżeń do waszego głosowania, nic takiego się nie wydarzy
- To nie o to chodzi, czy PO ma większość, czy nie, ale o to, że nie należy podejmować uchwały, która po prostu jest absurdalna – podkreślił burmistrz. - Równie dobrze moglibyśmy podjąć wniosek o odwołaniu pana. Ma ona takie samo uzasadnienie logiczne jak to, co wy robicie. Na każdej sesji próbowalibyśmy kogoś odwołać. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie