
Julia Łobaczewska ze Szczecinka zmaga się z bardzo agresywnym nowotworem piersi. „Nie walczę z chorobą, walczę każdego dnia o normalny dzień” - mówi. Można wpłacać pieniądze na jej leczenie. W sieci trwa zbiórka.
Julia Łobaczewska ze Szczecinka zachorowała na potrójnie ujemny nowotwór złośliwy piersi - bardzo agresywny, charakteryzuje się szybkim wzrostem, częstszymi przerzutami i nawrotami. Julia za pośrednictwem Fundacji MEDIAEXPERT „Włącz się”, na stronie której prowadzona jest zbiórka na jej leczenie, napisała poruszającą wiadomość.
„Zdaję sobie sprawę jak ważne i najwspanialsze w życiu są te najprostsze rzeczy takie jak kąpiel, śniadanie czy obiad w towarzystwie rodziny, a jakie bywają trudne, kiedy kąpiel wymaga wstania, a każdy posiłek musi być przemyślany, bo przynosi ból i może mnie jeszcze bardziej osłabić, a tym samym nie dać szansy na dalsze leczenie. Najbardziej tęsknię za bieganiem… na spacerach za najmłodszym - 3 letnim Adasiem. Przykro mi kiedy jestem tak słaba, że nawet nie mogę posłuchać jak Kaja gra na gitarze, a Tymek nie ma się komu wygadać o swoim dniu, bo wydawałoby się zwyczajnie zasypiam. - To nie jest sen. Mój mózg jest tak wycieńczony, że się wyłącza, a ja muszę temu ulec, zwolnić, dać czas na regenerację, a razem ze mną cierpliwa musi być cała rodzina”
- pisze Julia.
„Myślę sobie to co kiedyś: „zdążę… zrobię to kiedy poczuję się lepiej, przecież zawsze się spóźniałam”. Już jestem na następnej chemioterapii i tak czeka mnie jeszcze sporo tygodni. Czas odliczam w tygodniach, nic nie planuje, żyje od chemii do chemii, jeszcze 12, później operacja, i znowu 12 – wtedy wrócę do swojego życia… Oswajam się w ten sposób z chorobą. Zapisuje co chciałabym zrobić, jak poczuje się lepiej - i robię tyle ile mogę w czasie kiedy mogę i jestem z siebie dumna. Powoli lista staje się coraz bardziej ambitna, bo moja odporność na chemię jest coraz lepsza. Dwa miesiące temu napisałam testament „nie zaszkodzi”, dzisiaj planuje najbliższą przyszłość. Już wiem, że wygram te bitwy i będę wygrywać jeszcze długo, tylko strategia musi być dobra. Dlatego proszę was o pomoc w jej realizacji”
Julię czeka poważna operacja - mastektomia całkowita lub radykalna. Nie jest to zwykła operacja chirurgiczna. Wiąże się z dużym ryzykiem przewlekłego bólu, brakiem i ograniczeniami ruchomości rąk, a tym samym koniecznością skorzystania z pomocy przy myciu czy ubieraniu, aby uniknąć powikłań takich jak obrzęk limfatyczny.
„Do realizacji celu jakim jest szybki powrót do samodzielności po operacji będę potrzebowała siatek podtrzymujących implant oraz rehabilitacji, która bywa nie możliwa do zrealizowania przez NFZ zaraz po operacji. Nie wiem ile życia mi zostało, tego nikt z nas podobno nie wie. Wiem, że chciałabym, aby każdy dzień był optymalnie wykorzystany na normalne życie bez smutku, bólu i przygnębienia. Bez tęsknoty za tym jak było kiedyś, jeśli możecie mi w tym pomóc to z góry bardzo wam dziękuję. Wierzę, że dobro do was wróci z podwójną siłą”
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zawsze jest mi bardzo przykro, gdy dowiaduję się o kolejnej osobie chorującej na raka. To trudny czas, który budzi wiele emocji. Nie chcę zabrzmieć jak hejter, ale czuję potrzebę uporządkowania pewnych informacji, szczególnie gdy pojawia się prośba o wsparcie finansowe. Wiele z tego, o czym pisze Pani Julia, jest obecnie refundowane przez NFZ. Rehabilitacja po mastektomii jest dostępna i możliwa do uzyskania w stosunkowo krótkim czasie. Siatki podtrzymujące implanty (jeśli przeprowadzana jest rekonstrukcja) są wszczepiane już w trakcie operacji, jeśli istnieje taka potrzeba również bezpłatnie. Najpewniej chodziło o gorset pooperacyjny, który również podlega refundacji. Leki osłonowe stosowane podczas chemioterapii są w dużej mierze refundowane, jeśli są przepisane przez lekarza. Nawet peruka, choć jest indywidualnym wyborem, nie musi kosztować kilku tysięcy zł (chyba że mówimy o wersji na siatce francuskiej, co jest już opcją premium). Nie neguję sensu organizowania zbiórek, ale ich przejrzystość i konkretne określenie celu są kluczowe. Powinno być jasno wskazane, na co dokładnie zbierane są środki i jakie są realne koszty. Bez tej jasności może pojawić się pytanie: w czym konkretnie ma pomóc ta zbiórka? Czy naprawdę dotyczy leczenia, czy może innych, prywatnych potrzeb? Wiem, że emocjonalne zdjęcia i osobiste historie poruszają, ale warto się zastanowić czy każda choroba musi automatycznie wiązać się z publiczną zbiórką? Czy każdy z nas, gdy idzie do lekarza lub kupuje leki, również powinien zakładać zbiórkę? Leczenie onkologiczne w Polsce, szczególnie u młodych kobiet, jest dziś na wysokim poziomie i w dużej mierze finansowane z budżetu państwa. Włosy odrosną, operację i leczenie da się przejść, choć to oczywiście trudne, to nie oznacza od razu, że jesteśmy całkowicie zdani na pomoc innych.