Reklama

I właśnie o to chodzi

30/09/2016 10:38

felieton ukazał się 22.09 w tygodniku Temat

Gdyby tak zapytać naszych gości, jakie miejsca w Szczecinku są najbardziej ponure, wywołujące przygnębienie lub z estetycznego punku widzenia nieprzyjemnie, z pewnością znalazłaby się, oprócz trzesieckiego bunkra, również wieża Bismarcka. Tubylcy na tego rodzaju widoczki się uodpornili niczym na śmierdzące powietrze. Po prostu, to dla nich jest chleb powszedni. Widocznie tak musi być. Całe szczęście, że rozprute i podkopane do fundamentów militarne straszydło znalazło opiekunów. Ci zatroszczyli nie tylko o jego wygląd, ale także o bardziej „ludzkie” otoczenie – choćby w postaci zmiany ukształtowania terenu, wykonania schodów terenowych, chodnika itp. Choć zabrzmi to może obrazoburczo, na otoczenie miało wpływ wyeksponowanie dawnego sprzętu wojskowego, który wprawdzie służył do zabijania, ale teraz po latach może wzbudzać nawet sympatię szczególnie tych, którzy lubią się bawić w wojsko. 

W tym kontekście nierozwiązany problem został jedynie z wieżą Bismarcka. Obiekt ten wzbudza kontrowersje już od zakończenia wojny. Pierwszą czynnością, oprócz zbicia kamiennego napisu nad drzwiami z nazwiskiem jej patrona, była próba zmiany nazwy. Trwa to już całe dziesięciolecia, wciąż z miernym skutkiem. Przy tej okazji próbowano zupełnie bezskutecznie wypromować niejakiego Przemysła. Kto zaś i dlaczego akurat to imię – nikt, nigdy tego nie wyjaśnił, ani uhonorowani szczecineccy historycy, ani przewodnicy turystyczni. Wtajemniczeni twierdzą, że chodzi o poznańskiego księcia, inni, że to imię syna sekretarza komitetu powiatowego - pomysłodawcy zmiany patrona. 

W każdym razie mętlik w tym względzie jest okrutny. Faktem jest, że ten równo ułożony stos obrobionych polnych kamieni, nie jest żadną wieżą, a monumentem wystawionym ku chwale kanclerza Bismarcka. Od swego poczęcia nigdy nie miała służyć do podziwiania widoków, a do rozpalania na jej szczycie wielkiego ognia. Właśnie do tego służyła wielka misa na jej szczycie. Ogień – symbol wieczności, ale też i zagłady, rozpalano w kolejne rocznice urodzin patrona. Nie można powiedzieć, że patron był bez zasad. Jedną z nich ujął z niemiecką precyzją bardzo dosadnie: Mam wielką litość dla ich położenia (mowa o Polakach dop. mój), ale jeśli chcemy istnieć, to nie pozostaje nam nic innego, jak ich wytępić. Albo: Bijcie Polaków, ażeby aż o życiu zwątpili. Wszak wilk nie jest temu winien, że go Bóg stworzył takim, jakim jest, i zabija go też za to każdy, kto tylko może.

Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ nie mamy żadnego obowiązku nawiązywać do jego idei, ani tym bardziej kultywować, a nawet chronić obiektu jego kultu. Nie uważam również, że ponura budowla może wchodzić w skład tego, co nazywamy dziedzictwem kulturowym. Nie można też jej utożsamiać z kultywowaniem poczucia piękna, a już na pewno nie wiąże nas poczucie wspólnoty cywilizacyjnej. Co to zresztą za cywilizacja, której naczelną zasadą jest pogarda wobec innego narodu? 

Na razie bismarckowski monument z roku na rok coraz bardziej pogrąża się w zieleni coraz wyższych drzew. Dodam ze względu na walory estetyczne, jest to zjawisko korzystne. Budowlę od zawsze otaczała atmosfera grozy i tajemniczości. Nie jest przypadkiem, że z czasem nazwano ją wieżą samobójców, a cieniste miejsce uchodziło za azyl dla amatorów różnego rodzaju używek. Scenografia tego miejsca została poważnie zakłócona z chwilą odsłonięcia jeziornego brzegu i budowy pomostu z miejscem rekreacyjnym. Szczególnie skuteczna okazała się trwała inwigilacja obywateli (tak uważają obrońcy wolności) w postaci kamery miejskiego monitoringu. 

Czy można bardziej urozmaicić jakby nie było miejską przestrzeń? Pomysł pochodzącego ze Szczecinka poznańskiego artysty Łukasza Trusewicza, aby na wieży umieścić wielkiego rajskiego kruka, przełamuje dotychczasowy stereotyp dotyczący tego miejsca. Owszem, jest radykalny, ale w tych okolicznościach przyrody jedynie tylko taki może odmienić to miejsce. Do pomysłu na kolorystykę ptaka autor zaprosił mieszkańców. Trzeba przyznać, że wielu ich nie było. 

Za to oponentów będzie pęczki. Że co? Że ktoś sobie robi jaja? Jaja z czego albo z kogo? Mnie jak do tej pory Bismarck kojarzył się z tym o czym napisałem wyżej, no i ze śledziami w marketach. Za dwa miesiące również z kolorowym krukiem. I właśnie o to chodzi.

 

Jerzy Gasiul 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do