
Czy to są te czasy, gdzie prawdziwa, mocna i szczera miłość jeszcze istnieje? Oczywiście. Przykładów można szukać wszędzie i nie jest ich wcale tak mało. Piękną historię stworzył swego czasu Pan Mieczysław z Gdańska. Gdy zmarła jego ukochana żona, wyruszył rowerem w trasę po Polsce, by na mapie zapisać jej imię - Jadzia. Przejechał także przez Szczecinek.
Tę historię niedawno przypomniała na swoich mediach społecznościowych Martyna Wojciechowska. Chodzi o historię niezwykle wzruszającą i piękną. Pan Mieczysław Parczyński z Gdańska podczas pogrzebu swojej ukochanej żony Jadzi w 1986 roku, postanowił, że chciałby uwiecznić jej pamięć w wyjątkowy sposób. Mając już 65 lat, wsiadł na rower i ruszył w Polskę, w “RAJD JADZIA”.
Jechał tak, by powstało na mapie imię Jadzia, kaligrafowane kołami roweru, po drogach wybranych tak, by litery tego imienia były czytelne. Wyruszył w Koszalinie, przejechał też przez Szczecinek (nasze miasto to był drugi punkt na mapie), a skończył dopiero w Przemyślu. Łącznie 5730 kilometrów w 94 dni! Pan Mieczysław zmarł w 2019 roku.
- Pan Mieczysław przez lata pracował jako retuszer zdjęć, a podczas swoich licznych rowerowych podróży pogłębiał miłość do fotografii. To właśnie żona Jadzia kupiła mu jeden z Jego pierwszych rowerów, którymi udawał się w dalsze trasy. Mimo że ona sama nie była fanką jego rowerowych podróży po Polsce
- czytamy w poście Martyny Wojciechowskiej na Facebook’u.
- Nazywany jest Mieczysławem Pierwszym Rowerowym, bo podczas swoich licznych wypraw rowerowych przebył łącznie kilkaset tysięcy kilometrów. Otrzymał także nagrodę specjalną znanej imprezy podróżniczej KOLOSY (2004).
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
szacunek, piękna historia