
Socjolog dr. hab. Krzysztof Łęcki z Uniwersytetu Śląskiego w rozmowie z PAP na temat pożarów w mobilnym punkcie szczepień w Zamościu powiedział, że nagłaśnianie zdarzeń tego typu może sprowokować do działania naśladowców. Dlatego w najbliższym czasie są możliwe podobne incydenty. Krzysztof Łęcki dodał również, że trzeba brać pod uwagę, iż podpalenie, które miało miejsce, mogło być swego rodzaju prowokacją albo elementem wojny hybrydowej.
W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do pożarów (według ustaleń policji - podpaleń) w mobilnym punkcie szczepień ustawionym na Rynku Solnym w Zamościu. Podpalony został również budynek powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej przy ulicy Peowiaków. Sprawca (na monitoringu utrwalono postać jednego mężczyzny)wciąż jest poszukiwany.
Zniszczenia po pożarach oglądał minister zdrowia Adam Niedzielski. Na poniedziałkowej konferencji prasowej w Zamościu, określił te podpalenia jako "akt terroru, który skierowany jest nie tylko wobec tych osób, które pracują w powiatowej inspekcji (sanitarnej, ale również akt terroru wobec państwa". W mediach pojawiły się sugestie, że podpalenia były akcją osób z tzw. środowisk antyszczepionkowych.
Zdaniem psychologa dr. Pawła Fortuny z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego trudno jednoznacznie wskazać, kim jest osoba bądź grupa osób odpowiedzialnych za agresję względem personelu w punktach szczepień. Jednocześnie przestrzega on przed przyjmowaniem pochopnych założeń i formułowaniem ocen. Jak mówi, nie tylko nie znamy tych osób, ale również motywów ich działania.
"Sytuacja ma znamiona sytuacji kryzysowej. Tym bardziej trzeba zachować ostrożność w stosowaniu generalizacji i kategoryzowaniu zdarzenia jako akt terroru. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że znajdą się osoby, w których tego typu sugestie dopiero rozbudzą terrorystyczne skłonności i wtedy wypadki będą trudne do opanowania" - powiedział PAP dr. Fortuna.
"Boję się, że jeśli nie zostanie zmieniona narracja stygmatyzująca część społeczeństwa, która po prostu potrzebuje uwagi, zrozumienia i wysłuchania, może dojść do eskalacji. To byłoby złe dla wszystkich. Dążmy do wspólnotowości i pokojowego rozwiązywania problemów" - dodał.
Natomiast były były oficer policji i CBŚ Michał Rapacki w rozmowie z PAP podkreślał, że rolą polityków, mediów i różnego rodzaju edukatorów jest komunikowanie społeczeństwu, iż agresja - w jakiejkolwiek formie - jest zła. To na państwie polskim spoczywa odpowiedzialność, aby o tym edukować. Jeżeli państwo nie będzie dawało społeczeństwu dobrego przykładu, nie będzie wymierzało sprawiedliwości wobec osób dokonujących czynów niezgodnych z prawem (także wówczas, kiedy będą to jego funkcjonariusze), to tym samym będzie dawało niejako przyzwolenie na takie działania. A to w konsekwencji prowadzi do tego, że podobne sytuacje będą się powtarzać.
- Trzeba zauważyć, że w Polsce poziom agresji wzrasta. Mamy do czynienia z eskalacją gwałtownych zachowań, co obserwujemy od wielu lat. Istnieje duży podział na różnych płaszczyznach, m.in. właśnie w kwestii szczepień, co prowadzi do konfliktów - dodał.
(PAP)
Foto: Powiat Szczecinecki
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gdyby to były protestujące kobiety, przedsiębiorcy lub matki niepełnosprawnych, to policja dałaby rade sobie z nimi. A terrorystów antyszczepów nie umie powstrzymać?
Za komuny mieliśmy Warchołów, a obecnie, za pisowskiej komuny+, przeciwnicy nielegalnego eksperymentu medycznego nazywani są antyszczepionkowcami. Ta władza chce doprowadzić do przelewu krwi. Odp. Za ponad 100 tysięcy zgonów, więc cofną się jedynie przed gniewem narodu. Oby jak najszybciej naród się obudził.
Za kolejne zgony na covid odpowiedzialni będą tacy jak „Polak”, zniechęcający ludzi do zaszczepienia się dokładnie przebadanym preparatem. Ilość powikłań po szczepionkach jest śladowa. Natomiast liczba zgonów i ciężkich powikłań po chorobie ogromna. Należy słuchać naukowców, a nie oszołomów.