Reklama

15 lat u św. Krzysztofa

29/08/2016 06:12

Parafii pw. św. Krzysztofa stuknęło 15 lat. Miejscową tradycją stało się obchodzenie rocznicy powołania parafii w postaci wielkiego festynu, zwanego Krzysztofiadą. W skwarne, niedzielne południe, miniaturowy przykościelny placyk u zbiegu ul. Pomorskiej ze Słowiańską wypełniał się w tym roku bardzo wolno. Być może większość wybrała w tym dniu morze i lasy, bo na miejscu było bardzo duszno. Nie pomagał też fabryczny dym. 

 Na wszystkich czekały, oprócz muzyki płynącej ze sceny, przede wszystkim liczne stoiska,bo festyn słynie z wyśmienitego tzw. swojskiego jadła. Daniem, po które trzeba było stać w sążnistej kolejce, były pierogi. Można nawet powiedzieć, że to jest tutejsza specjalność. Inni mogli spróbować kiełbasek z grilla i karkówki, grochówki, wielkich zapiekanek czy też bigosu (ten akurat wyraźnie smakował posłowi Radosławowi Lubczykowi).  

Widać, że peryferyjnie położona parafia potrafi przyciągnąć wielu mieszkańców nawet z odległych rejonów miasta. Wegetarianie mogli się uraczyć smażoną kukurydzą. Pośród dzieci dużym powodzeniem cieszyły się gofry, wata cukrowa i wyjątkowo w tym dniu chodliwe – różnego rodzaju napoje gaszące pragnienie. Dorośli raczej wybierali coś bardziej sytego, dlatego sporym powodzeniem cieszyły się stoiska z domowymi wypiekami – chlebem i ciastami.

W tym roku z okazji 15-lecia niedzielną sumę odprawił ks. bp Krzysztof Włodarczyk, którego papież Franciszek mianował biskupem pomocniczym diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zaledwie w czerwcu tego roku. Ks. biskup wygłosił też homilię nawiązującą do jubileuszu parafii. 

- Są wśród was ci, którzy pamiętają jej trudne początki – powiedział ks. bp Krzysztof Włodarczyk. -Są ci, którzy wraz z ówczesnym proboszczem, ks. Bolesławem Czaporem kładli podwaliny pod budowę tej parafii. 

- Wszyscy potrzebujemy dachu nie tylko nad głową, ale nad duszą – kontynuował kaznodzieja. - Nikt z nas nie może być całkowicie pozbawiony domu. Każdy z nas chce mieć bezpieczny dom, bezpieczne miejsce, mówimy - dach nad głową. Taki azyl spokoju, żeby było bezpieczeństwo dla ciała i schronienie. Potrzebujemy także dachu nad duszą. Raduję się, że po 15 latach w waszej parafii macie to zakorzenienie w tym miejscu, w tej świątyni. Jest to tak ciężko wypracowywany dach nad duszą. 

- 25 lipca 2010 roku odbyło się poświęcenie kościoła. To było oficjalne otwarcie tej przestrzeni, która jest dachem też nad duszą. Mówimy, że kościół to Dom Boży – miejsce przeznczone szczególnie dla Boga. Tu właśnie świętujemy z Nim wspólnotę.

Jak po tylu latach można scharakteryzować zmiany, które zaszły w sferze budowy wspólnoty? Właśnie na to pytanie nawiązujące do homilii odpowiedział nam ks. Bogusław Matusik, proboszcz kościoła pw. św. Krzysztofa. 

- Jestem tutaj od 11 lat. Przez ten czas ta perspektywa się zmieniała. Przez parę lat byliśmy w kaplicy na obrzeżach miasta (mowa o zaadaptowanym magazynie przy ul. Armii Krajowej – dop. red.). Kaplica nie sprzyjała nam poczuciu bezpieczeństwa, choć ją ceniłem, bo była miejscem bardzo intymnym. Tam mi się dobrze modliło. Cieszyłem się, kiedy tu przyszedłem, że na dzień dobry mogłem mieć już takie miejsce do spotykania się we wspólnocie. Przychodzili tam najbardziej zaangażowani, może nie do końca czując potrzebę wspólnoty, której powstanie wynikało z administracyjnego podziału i powstania parafii. Pewnie uważali, że skoro zrobił to biskup, to ma to sens. To miejsce miało swój klimat. Ta wspólnota, która tam się przez te lata gromadziła, była swego rodzaju mocnym fundamentem, na którym można było wszystkie inne inicjatywy i te materialne, i duchowe budować. Miejsce było mało wygodne, bo wszyscy mieli daleko. 

- To było budowanie – kontynuuje ks. proboszcz. - W sumie trwało ponad 10 lat. To całkiem spory kawałek historii naszej wspólnoty. Tutaj (mowa o ul. Pomorskiej) na nowo się odnajdowaliśmy, w tym znaczeniu, że każdy szukał swego miejsca. Po latach więcej ludzi zaczęło się utożsamiać z tym kościołem. 

- To jest bardzo delikatna kwestia. Mogę powiedzieć i tak to odczuwam, że jest nas więcej, że jesteśmy bardziej kościołem powszechnym i uniwersalnym. Znaczy to m.in.że jest duża rozpiętość od małych dzieci, poprzez szkołę podstawową, młodzież, ludzi dojrzałych i starszych, czego w takim stopniu w kaplicy nie było. To jest bardzo pocieszające. 

Skoro przychodzimy tutaj, to jesteśmy przekonani, że to jest ważne. Że przychodzimy co niedzielę. Nie jest to powszechne. Do kościoła w niedzielę nie przychodzi 78 proc. Z jednej strony można i trzeba się cieszyć z tego co jest pozytywne, ale cały czas trzeba szukać nowych sposobów, aby stworzyć platformę spotkania i odnalezienia swego miejsca w Kościele. 

Tegoroczna biesiada trwała przez bite cztery godziny, tj. do momentu losowania nagród dla nabywców cegiełek. Główną nagrodą w tym roku był rower i zmywarka. Konferansjerkę prowadził jak zwykle ks. Jacek Zdoliński z Kołobrzegu. Fundusze z niedzielnego festynu przeznaczane zostaną na kontynuację prac budowlanych. Właśnie w tych dniach rozpoczęły się prace budowlane związane ze wznoszeniem 26-metrowej wysokości wieży. Więcej piszemy o tym tutaj. (jg)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do