Dzień ślubu, młoda para, wystrojeni goście i – zamiast kościoła czy urzędu – plaża, nadmorski klif, ogród, statek, a nawet podwodna uroczystość czy skok ze spadochronem. Takie obrazki do tej pory znaliśmy głównie z zagranicznych komedii romantycznych. O podobnych „atrakcjach” w tym dniu polskie pary planujące ślub mogły jedynie pomarzyć. Teraz się to zmieniło. Od kilku miesięcy w podobnej scenerii można wstąpić w związek małżeński również w naszym kraju. Do tej pory uroczystość ta, aby miała moc prawną, mogła odbywać się jedynie w urzędzie stanu cywilnego lub w kościele w formule konkordatowej. Teraz ograniczeniem jest tylko wyobraźnia nowożeńców i… odwaga urzędnika udzielającego ślubu.
Póki co jednak nasi szczecineccy urzędnicy nie muszą się obawiać, że para młoda postanowi zalegalizować swój związek pod wodą czy w powietrzu. Jak się okazuje, nad Trzesieckiem uroczystości ślubne poza tutejszym Urzędem Stanu Cywilnego nie są jeszcze zbyt popularne. A jeśli się zdarzają – odbywają się jedynie w tym samym miejscu, w którym para młoda postanowiła zorganizować zabawę weselną.
- Przepis umożliwiający na zawarcie związku małżeńskiego wszedł w życie 1 marca tego roku. Od tego czasu w Szczecinku z takiej możliwości skorzystała zaledwie jedna para. Uroczystość odbyła się pod koniec maja w Leśnym Dworze. Mamy również jedno oficjalne zgłoszenie o planowaniu ślubu w hotelu Viki – mówi Eugenia Grudecka, kierownik USC w Szczecinku. - Zamianę urzędu na inne, wybrane przez siebie miejsce, planują jeszcze dwie pary, choć nie są to jeszcze oficjalne zgłoszenia.
- Póki co niewiele osób decyduje się na ślub poza Urzędem Stanu Cywilnego. Najpewniej wynika to z tego, że jest to stosunkowo nowy przepis, a organizacja takiej uroczystości poza urzędem nie jest jeszcze tak powszechna, jak zagranicą. Myślę, że to dopiero będzie zyskiwało na popularności. Jeśli ktoś planował ślub ze znacznym wyprzedzeniem, to nie miał pewności, czy ten przepis rzeczywiście wszedłby od 1 marca, jak zapowiadano. Wiadomo, że zawsze może się coś zmienić i przesunąć w czasie. Chyba też jeszcze nie wszyscy wiedzą również o takiej możliwości. Być może od przyszłego roku więcej par zdecyduje się na taka formułę i z czasem zapewne będzie ona zyskiwała coraz większą popularność – dodaje nasza rozmówczyni.
Przypomnijmy. Ślub „w plenerze” to koszt 1 tys. zł. Kwota ta obejmuje m.in. wynagrodzenie za czas pracy oraz zwrot kosztów dojazdu urzędnika we wskazane przez młodą parę miejsce. Dodajmy również, że jeśli wskazane przez młodych miejsce odbiega od tego, co może być uznane za zapewniające uroczystą formę oraz niebezpieczne dla gości, urzędnik odmówi udzielenia w tym miejscu ślubu.(mg)
foto: Złote gody państwa Nowakowskich, 2015
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie