Przed cyrkiem było gorąco

Cyrk ze zwierzętami, czy bez zwierząt? To pytanie, mimo wielu głosów „za” i „przeciw”, nadal pozostaje otwarte. W dalszym ciągu są osoby, które uważają, że przedstawienia cyrkowe z udziałem tresowanych lwów, tygrysów, słoni czy psów są atrakcyjne. Z drugiej strony wcale nie maleje liczba ludzi, domagających się wprowadzenia zakazu organizowania spektakli z udziałem zwierząt.

Nie inaczej jest w Szczecinku. Podczas kolejnego pokazu cyrkowego, który odbył się 2 listopada na pl. Kamińskiego, tłum widzów został skonfrontowany z happeningiem szczecineckich obrońców praw zwierząt. Rozdawano ulotki, przedstawiano wizerunki okrutnej tresury; co ważne - nie zabrakło gorących emocji i… na szczęcie tylko słownych przepychanek z dyrekcją cyrku.

- Protest z naszej strony przebiegał bardzo spokojnie – poinformował Adam Szkudlarek, jeden z organizatorów reprezentujących Inicjatywę na Rzecz Zwierząt BASTA. – Tuż po rozpoczęciu naszego protestu dyrekcja cyrku zaczęła nas przeganiać, twierdząc, że znajdujemy się na ich terenie. Skończyło się na słownych upomnieniach. Naszym zdaniem, mieliśmy pełne prawo do przeprowadzenia tego protestu.

- Takiej reakcji dyrekcji cyrku można się było spodziewać. Przedstawienia cyrkowe mają w obecnych czasach coraz więcej przeciwników, dlatego nie dziwią nerwy pracowników cyrku. Zastanawiające jest jednak coś innego – dodał nasz rozmówca. – Ten tłum ludzi, który przyszedł na przedstawienie. Mimo nagłaśniania w mediach problemu cierpienia zwierząt wiele osób wciąż jest tego nieświadoma albo zupełni obojętna. Kiedy cyrk przyjeżdżał do Szczecinka latem na przedstawienia przychodziło znacznie mniej ludzi. Oznacza to jedno. Latem w mieście było więcej alternatywnych atrakcji. W listopadzie – no cóż, niewiele się dzieje… Szkoda tylko, że ludzie, szukając rozrywki, biorą udział w wydarzeniach, które przyczyniają się do cierpienia zwierząt.

(sz)