Pracownicy służby zdrowia coraz głośniej mówią o podwyżkach. Obietnicę wyższych zarobków otrzymały już pielęgniarki. Na większe pensje czekają też lekarze specjaliści. Problem pogłębia się, ponieważ coraz więcej osób reprezentujących personel pielęgniarski, jak i lekarski m.in. ze względu na niewystarczające zarobki decyduje się na wyjazd z kraju. Przez to zjawisko w polskich szpitalach zaczyna brakować ludzi gotowych nieść odpowiednią pomoc pacjentom.
Najgorsza sytuacja jest w szpitalach powiatowych, oddalonych od dużych ośrodków medycznych. Co ważne, z problemem tym boryka się również Szpital w Szczecinku. Jak zaznacza prezes spółki, jeśli nic w kwestii płac pielęgniarek i lekarzy radykalnie się nie zmieni, to mniej więcej w połowie 2016 roku szpital zacznie masowo tracić wartościowych specjalistów.
Jak poinformował prezes, w budżecie szpitala niełatwo wygospodarować odpowiednią sumę na znaczące podwyżki. Mimo to, niedawno zapadła decyzja, by podnieść pensje pracowników. Wyższe stawki, choć nieznacznie, otrzymały m.in. pielęgniarki.
- Po dosyć trudnych negocjacjach niedawno wzrosło wynagrodzenie pielęgniarek zarówno tych, które są na kontraktach, jak i tych mających umowę o pracę – wyjawił Adam Wyszomirski. – Gdzieś usłyszałem komentarz, że podniosłem wynagrodzenie tylko o 100 zł. Zdaję sobie sprawę, że być może nie są to duże pieniądze, jak na pracę, którą wykonuje pielęgniarka, ale dla budżetu to i tak w skali roku o 300 tys. zł więcej.
- Prawda jest taka, że zawód pielęgniarki nie jest atrakcyjny - dodał prezes. – Ludzie nie idą na ten kierunek studiów. To 240 godzin odpowiedzialnej pracy miesięcznie, a pensja to średnio 2,3 tys. na rękę. Od 2009 roku pielęgniarki nie miały u nas podwyżek. W 2014 roku na wniosek wspólników zarządu i burmistrza przekazaliśmy pielęgniarkom dodatkowe pieniądze z nadlimitów. Były to średnio 2 tys. zł nagrody. Przed świętami także staramy się dołączyć do pensji jakiś dodatek. Do tego dochodzi dofinansowanie szkoleń. Panie, które pracują u nas ostatni rok przed emeryturą, otrzymują dodatkowo 250 zł. To jakieś 6-7 osób. Wydaje mi się, że zaproponowałem pielęgniarkom dobre warunku. Staram się ludzi nie oszukiwać i mówić, jak jest. Jeśli nie ma pieniędzy, to nie ma. Dzięki temu może nie mamy problemu ze strajkiem.
Z relacji Adama Wyszomirskiego można wywnioskować, że negocjacje z lekarzami specjalistami już nie idą tak gładko. Póki co, trwają niełatwe rozmowy z anestezjologami. Ci za godzinę pracy żądają nawet - 150 zł na rękę.
- Kiedy przyszedłem do pracy na stanowisko prezesa, przeszliśmy z naszymi lekarzami, którzy także nie mieli podwyżek od kilku lat, trudne negocjacje – podkreślił prezes. - Oni słyszą, ile zarabiają ich koledzy w innych miastach. Nie dziwią mnie więc ich oczekiwania. Na początku lekarze żądali łącznie takich podwyżek, które wymagałyby znalezienia w budżecie dodatkowo 1,9 mln zł. Po kilku miesiącach stanęło na tym, że na pensje lekarzy będziemy musieli znaleźć 500 tys. zł więcej niż w roku poprzednim. To wynik, który jeszcze szpitalem nie zachwiał, ale też nie spowodował, że odeszli od nas specjaliści.
- Obecnie w szczecineckim szpitalu trzeba zatrudnić dodatkowo ordynatora na SOR-ze, dwóch anestezjologów, kolejnego dobrego ginekologa. Potrzebni są również rezydenci, najlepiej na oddziale wewnętrznym – dodał Adam Wyszomirski. – Ciężko jest nakłonić lekarzy z centralnej lub południowej Polski, by przyjechali tutaj, do Szczecinka. Proponujemy im nawet mieszkania dla całych rodzin. Chodzi także o pensje. Na przykład anestezjologów jest w kraju już bardzo mało. W 2013 r. zarabiali średnio 50 zł na godzinę. Później stawki anestezjologów wszędzie wzrosły o jakieś dodatkowe 40 procent. Dla nas spowodowało to automatyczne obciążenie dla spółki rzędu kilkuset tys. zł. A NFZ nam tego nie zwraca.
- Dziś potrzebujemy dodatkowo 3-2 anestezjologów. Stawki za godzinę sięgają już 130-150 zł. Jeśli zatrudnię lekarzy, z którymi prowadzę negocjację, na takich warunkach, to moi lekarze powiedzą, że chcą otrzymywać tyle samo albo złożą wypowiedzenie… Mamy więc zamknięte koło. Ale coś z tym problemem trzeba zrobić. Jeśli nie będziemy rozmawiać z lekarzami i renegocjować ich obecnych kontraktów, to w połowie 2016 roku nikt tu nie będzie chciał przyjść do pracy, a nawet możemy zacząć tracić wykwalifikowanych specjalistów – zaznaczył A. Wyszomirski. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ciekawi mnie ile zarabia na tym zdrowotnym interesie Zarząd szpitalika, konsultanci medyczni, tzw. specjaliści? Niebawem to oni będą za pielęgniarki robić przy chorych w tym medycznym szczecineckim hostelu.