Reklama

Najtrudniejsze jest wyjść na boisko i nie popełnić błędu

17/04/2016 09:28

Rozmowa Tematu z 22-letnim Patrykiem Wilczyńskim, podstawowym bramkarzem Miejskiego Klubu Piłkarskiego Szczecinek. O swoich początkach z piłką nożną, o rundzie wiosennej i zmaganiach w Pucharze Polski.

Po rundzie jesiennej prowadziliście w lidze. Teraz, po pierwszych meczach na wiosnę, przytrafiło się Wam kilka słabszych spotkań. Jak myślisz – czym jest to spowodowane?

Patryk Wilczyński: - Za nami ciężki okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie rosła nasza forma. Już teraz widać po pierwszych spotkaniach, że ciężko się gra w roli faworyta. Każdy zespół chce urwać liderowi choćby punkt. Staramy się nie patrzeć na innych, tylko robić swoje i w każdym meczu wychodzić i walczyć o zwycięstwo.

W drużynie wkradł się ostatnio kryzys mentalny i może fizyczny, ale mam nadzieję, że już wyciągnęliśmy wnioski i będzie tylko lepiej.

Kiedy zacząłeś grać w piłkę i dlaczego zostałeś akurat bramkarzem?

- Swoją przygodę z piłką nożną rozpoczynałem na początku Szkoły Podstawowej. Początkowo były to lekcje wychowania fizycznego i zajęć poza lekcyjnych. Od czwartej klasy uczęszczałem na treningi do miejscowego klubu „Lech Czaplinek". Dzięki współpracy z pierwszym trenerem w młodzieżowej drużynie, udało mi się dostać do kadry województwa, z którą zdobyliśmy Mistrzostwo Polski.

Dlaczego bramkarz? Od małego moim idolem jest Iker Casillas. Chciałem zawsze iść w jego ślady.

Co jest najtrudniejsze - według Ciebie - w byciu bramkarzem? Często wina za stratę bramki spada właśnie na golkipera, mimo że to drużyna odpowiada za wynik, nie jedna osoba.

- Najtrudniejsze jest wyjść na boisko i nie popełnić błędu, bo nikt nie jest idealny. Za wynik meczu odpowiada cały zespół. Każdy bowiem popełnia błędy, za które rozlicza trener. Bramkarz ma chyba najbardziej odpowiedzialną funkcję na boisku. To on jest ostatnim obrońcą. Jego błędy zazwyczaj kończą się utratą bramki.

A czy przed sezonem obawiałeś się o miejsce w podstawowym składzie MKP? Kamil Celiński to solidny konkurent.

- Przychodząc do Szczecinka, nie wiedziałem z kim przyjdzie mi rywalizować o pierwszy skład. Na każdym treningu daję z siebie wszystko, a decyzja należy do trenerów. Kamil jest ode mnie starszy i na pewno bardziej doświadczony. Na treningach pomagamy sobie i staramy się wykluczać błędy, słuchając uwag trenerów jak i siebie nawzajem.

Przed nową rundą zespół wzmocniło kilku graczy. Zwłaszcza Krzysztof Hrymowicz to dobry ruch transferowy, tak duże doświadczenie z pewnością się Wam przyda.

- Dużych zmian nie było zimą. O wielkich transferach też nie ma co mówić. Trenerzy głównie chcą bazować na tej kadrze, którą stworzyli latem. Przyjście Krzyśka Hrymowicza na pewno wprowadzi dużo dobrego w szeregi zespołu. Jego doświadczenie i umiejętności pozwolą poukładać nam i jeszcze lepiej wzmocnić naszą grę w defensywie.

W dużej liczbie meczów, które miałem okazję oglądać, popisujesz się świetnymi interwencjami. Jak wyglądają treningi bramkarzy w MKP?

- Takie są moje zadania i założenia, które wspólnie ustalamy z trenerem. Staram się wypełniać je tak dobrze, jak tylko potrafię. Treningi bramkarskie, jak się orientuje, w większości naszego regionu są dużym problemem innych klubów. Dużo trenerów nie przywiązuje wagi lub nie ma czasu do pracy z bramkarzem, który jest głównym ogniwem drużyny. W MKP jesienią swój czas poświęcał nam trener Janusz Leszko. Głównie bazowaliśmy na jego materiałach i zdobytym doświadczeniu, ale chętnie przyjmował nowe uwagi i korekty od nas. Trenowaliśmy razem z bramkarzami z Akademii Piłkarskiej, która formalnie jest innym klubem. Może przy połączeniu tych dwóch klubów znajdzie się trener, który jeszcze więcej będzie poświęcał czasu na pracę z tymi najmłodszymi, jak i najstarszymi bramkarzami.

Czy jakoś specjalnie koncentrujesz się przed spotkaniami?

- Do każdego spotkania wychodzę z założeniem zachowania czystego konta. Jestem odpowiedzialny za wynik tak samo, jak cała reszta zespołu. Przede wszystkim koncentruje się na tym, żeby wejść dobrze w rozgrzewkę, a potem w spotkanie. Każda kolejna dobra interwencja dodaje mi większej pewności siebie.

W Pucharze Polski niedawno ograliście Gwardię Koszalin, która była murowanym faworytem. Po raz kolejny udowodniliście, że grać potraficie z każdym, nawet z ekipami z wyższych klas rozgrywkowych. Do tego pokonaliście Drawę Drawsko, a Ty obroniłeś dwa karne…

- Mając tak liczną i wyrównaną kadrę, możemy walczyć na dwóch frontach. Gwardia przyjeżdżając do Szczecinka wiedziała, że nie będzie łatwo z nami wygrać. Pokazał to już mecz kontrolny, w którym byli lepsi tylko o jedną bramkę. Jednak w meczu o stawkę byliśmy lepszym zespołem. Osobiście bardziej lubię grać z zespołami teoretycznie lepszymi występującym w wyższych ligach, ale przy całym szacunku do tych, którzy grają w niższych. Czasami od takich można dostać lepszą lekcję gry w piłkę, niż od teoretycznie lepszych. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, tracąc punkty z drużynami z dolnej części tabeli.

Kolejnym naszym rywalem w Pucharze był również trzecioligowy zespół. Tym razem przyszło zmierzyć się z Drawą Drawsko Pomorskie. Ten zespół nam leżał do tej pory w meczach kontrolnych. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie powalczyć z nim nawet podczas naszego kryzysu. Głównym celem naszego spotkania było nie stracić bramki. Nastawiliśmy się na grę z kontry. Karne potraktowałem jako rekompensatę za nieudaną interwencję w meczu ligowym, a koledzy dobili rywala strzelając cztery rzuty karne.

Ze wszystkich klubów, jakie reprezentowałeś, w którym grało Ci się najlepiej?

- To jest dopiero mój drugi, w którym dopiero spędziłem jedną rundę. Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć tym bardziej, że jestem na wypożyczeniu. Jedynie mogę zwrócić uwagę na bardzo dobrą współpracę z trenerami oraz resztą drużyny. Szybko wszedłem w drużynę, bo większość znałem ze szkoły.

W której drużynie upatrujesz najgroźniejszego rywala MKP w wyścigu o III ligę?

- Grupa pościgowa jest duża, są w niej spadkowicze z trzeciej ligi, weterani na czwartoligowych boiskach i beniaminek z Gościna. Moim zdaniem ciężko jest wskazać jednego konkurenta do walki o awans. W tej lidze każdy z każdym może stracić punkty. Obyśmy my stracili ich najmniej.

Czy trener Węglowski nakreśla Wam jakoś szczegółowo koncepcje gry, czy każdy po prostu od razu wie, co ma robić?

- Trener Z. Węglowski na boisku jest jednym z kolegów z drużyny, którzy chcą wygrać każdy mecz. W szatni i na treningach jest trenerem, którego uważnie słuchamy i realizujemy jego założenia podczas meczu czy treningu.

Wszystko zweryfikuje boisko. Życzę, aby piłki wpadały tylko do siatek przeciwników.

- Będę się starał, aby tak było. Jak się z tego wywiążę, to się okaże w najbliższym czasie. Pozdrawiam i zachęcam do kibicowania naszej drużynie w walce o mistrzostwo czwartej ligi.

Rozmawiał: Patryk Witczuk

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do