
Mateusz Bartolewski, utalentowany, 18-letni piłkarz ze Szczecinka zimą podpisał kontrakt z Pogonią Szczecin, w rozmowie z „Tematem” opowiada m.in. o swoich piłkarskich początkach, idolach i rozwiewa wątpliwości, czy warto grać w piłkę nożną w Szczecinku.
Akademia Piłkarska Szczecinek zajmuje bardzo dobre, drugie miejsce w Lidze Wojewódzkiej juniorów starszych. Czy przed rozgrywkami spodziewaliście się takiego obrotu spraw?
Mateusz Bartolewski: - Tak, obecnie Akademia zajmuje wysokie drugie miejsce. Wiadomo był już przed rozgrywkami, że celem było aby wypaść jak najlepiej. Od początku chcieliśmy znajdować się w pierwszej trójce. Powiem więcej - po dłuższej serii zwycięstw oraz dwukrotnym zwycięstwie nad obecnym liderem liczyliśmy po cichu na mistrzostwo rundy. Niestety, zdarzyły nam się wpadki, lecz mimo wszystko cieszymy się z drugiego miejsca.
Wraz z Karolem Jabłońskim i Robertem Drzewińskim zostałeś zaproszony na testy przez ekstraklasową Pogoń Szczecin. Czułeś wielkie wyróżnienie? Jak wyglądały testy w tak dużym klubie?
- Tak, na testy pojechałem z Karolem Jabłońskim oraz Robertem Drzewińskim. Zarówno ja, jak i moi koledzy czuliśmy się wyróżnieni, bo w drużynie jest jeszcze wielu zawodników, którzy z pewnością chcieliby sprawdzić się w tak dobrej drużynie, jaką jest Pogoń Szczecin. Testy w których uczestniczyliśmy, trwały 2 dni. Byli tam też jeszcze inni testowani zawodnicy, nawet z południa Polski. W pierwszy dzień z rana mieliśmy testy szybkościowe, a po południu były już małe gry różnego typu. Cały trening zakończyliśmy akcentem strzeleckim. Następnego dnia graliśmy już sparing z drużyną Pogoni CLJ (Centralna Liga Juniorów – przyp. red.) jako drużyna testowanych. Wszystkie te testy przeprowadził z nami trener Gołubowski, który przez te całe 2 dni zajmował się nasza grupą.
W drużynie w Akademii jest sporo zdolnych piłkarzy, a z pewnością będzie ich przybywać. Czujesz, że pozycja każdego zawodnika nie jest pewna?
- W Akademii mamy wielu zdolnych piłkarzy. O tym świadczy choćby to, że zajmujemy 2. miejsce, co jest zasługą całej drużyny oraz każdego zawodnika z osobna. Oczywiście, nie ma zawodnika, którego pozycja zawsze będzie pewna i niezagrożona, bo aby mieć pewną pozycję w zespole, trzeba ją sobie wypracować na treningach.
Jak dużo trenowałeś w AP?
- W AP trenowałem najczęściej, jak to było możliwe. Starałem się być na każdym treningu, bo na boisku czułem się jak w domu. Jedynym powodem, przez który nie byłem na treningu, była choroba bądź kontuzja. Jak nie mogłem trenować, byłem wręcz wściekły. Dzień bez treningu uważałem za stracony.
Kiedy zacząłeś grać w piłkę nożną i jak wyglądały twoje początki?
- W piłkę zacząłem grać juz od małego. Pierwsze treningi zawsze były z moim tatą, który spędzał ze mną wtedy bardzo dużo czasu na boisku. Kiedy miałem 6 lat, tata zaprowadził mnie na trening do Wielimia Szczecinek, prowadzonego wtedy przez mojego pierwszego trenera Rafała Stasika. Już właśnie będąc małym chłopcem zakochałem się w piłce i uwielbiałem treningi. Zawsze, gdy kończyłem swój trening, jeździłem z tatą na jego, gdyż mój mi nie starczał. Całe dnie wtedy spędzałem na boisku.
Masz jakiegoś piłkarskiego idola, na którym się wzorujesz, czy może jesteś sobą i nie patrzysz na gwiazdy światowego formatu?
- Oczywiście, mam swoich idoli piłkarskich, między innymi jest nim Messi, czy też Neymar. Lubię oglądać ich w akcji i nie powiem, bacznie ich obserwuję. Ale na boisku zawsze jestem sobą.
W jakiej sekcji będziesz teraz grał w Pogoni Szczecin? Z pewnością będzie Ci jeszcze łatwiej osiągnąć sukces w takim klubie.
- Obecnie będę występował w juniorach starszych Pogoni Szczecin, która na co dzień występuje w Centralnej Lidze Juniorów, zajmując jak na razie 2. miejsce. Zrobiłem już pierwszy duży krok do przodu i teraz z czasem będę starał się piąć jak najwyżej i może z czasem uda mi się wystąpić w Ekstraklasie.
Co jest najtrudniejsze na początku kariery piłkarza? Miałeś kiedykolwiek momenty zwątpienia, rezygnacji?
- Nigdy nie miałem chwili zwątpienia, bo już od dziecka pokochałem piłkę nożną, z piłką nigdy się nie rozstawałem. Powiem więcej: zdarzało mi się spać z piłką (śmiech). Najgorzej jest, kiedy ktoś zaczyna tracić wiarę w siebie i zbyt szybko się poddaje, bo np. coś mu nie wychodzi. Najtrudniejsze wtedy jest przełamanie samego siebie, bo ludzie często zbyt szybko rezygnują z czegoś, co zaczęli, bo nie idzie coś po ich myśli. A wystarczy powiedzieć sobie „w końcu mi się uda” i nigdy się nie poddawać.
Jakie masz cele na najbliższe miesiące?
- Obecnie jestem po kontuzji i powoli zaczynam wracać do zdrowia i treningów z drużyną. Poprzez kontuzje w Pogorzelicy nie trenowałem z drużyną ponad 3 tygodni, dlatego celem moim na najbliższe miesiące będzie wrócić jak najszybciej do zdrowia i z czasem przebić się do pierwszej jedenastki.
Jakim trenerem jest Krzysztof Siemaszko? Jak duży ma wpływ w wasz piłkarski rozwój?
- Trener Krzysztof Siemaszko jest dobrym trenerem i z pewnością znanym tu w Szczecinku, gdyż trenuje w mieście już wiele lat. Co prawda u trenera Krzysztofa nie byłem zbyt dużo czasu, gdyż wcześniej trenowałem u mojego pierwszego trenera Rafała Stasika, później Rafała Glanca , następnie jeszcze u trenera Michała Ponichtery, jeszcze niedawno u trenera Grzegorza Zagierskiego i na końcu właśnie u trenera Krzysztofa Siemaszko. I muszę powiedzieć, że choć niewiele czasu byłem pod opieką Krzysztofa, to treningi z trenerem i czas w tej drużynie będę wspominał bardzo dobrze. Trener zawsze wkładał dużo pracy, aby przygotować nas do ligi, nawet kiedy na treningach zdarzało się być niedużo ludzi, trener nigdy nie odpuszczał, co zaowocowało 2. miejscem na koniec rundy w lidze.
Są takie osoby, które zastanawiają się, czy Szczecinek to aby na pewno dobre miejsce do uprawiania piłki nożnej. Jak rozwiał byś ich wątpliwości?
- Szczecinek na pewno nie jest złym miejscem, aby grać w piłkę. Tutaj w Szczecinku przecież grali zawodnicy, którzy już zaliczyli występy w Ekstraklasie, m.in. Jarosław Fojut, Piotr Dziuba, Krzysztof Hrymowicz, czy też młodsi Jakub Okuszko oraz Mateusz Kwiatkowski. Można tutaj się wyszkolić w każdym roczniku i zakończyć to grą w IV-ligowym obecnie MKP, który może z czasem połączy się ze szkółką Akademii.
Wspomniałeś o Miejskim Klubie Piłkarskim. Śledzisz poczynania tego zespołu?
- Owszem, obserwuje poczynania IV-ligowego MKP i śledzę ich wyniki w internecie. Zresztą głupio by nawet nie wiedzieć, co się dzieje w piłce nożnej w mieście, w którym się zaczynało (śmiech).
W mojej niedawnej rozmowie z trenerem Michałem Ponichterą, powiedział on, że piłkarz nie musi być najlepszy na świecie, ale musi być dobrym człowiekiem. Zgadzasz się z tymi słowami?
- Tak, bardzo popieram słowa trenera Michała Ponichtery. Zresztą sam trener, jak pamiętam, był znany z tego, że poza tym, że był świetnym trenerem, to był rewelacyjnym człowiekiem. Potrafił porozmawiać z zawodnikami na każdy temat i zawsze starał się im pomagać. Obecnie właśnie takim samym trenerem jest trener Paweł Cretti, który już nie raz mi pomagał. Dlatego osobiście jestem zwolennikiem takiego zachowania i uważam, że taki właśnie powinien być każdy trener, a także zawodnik.
Wywiad ukazał się w 796. wydaniu „Tematu Szczecineckiego”
Rozmawiał: Patryk Witczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
"W jakiej sekcji będziesz grał w Pogoni?" Patryku liczyłeś na sekcję wioślarską czy gimnastyki artystycznej? Choć raz przeczytaj co piszesz, pomyśl przygotuj się. Ciągle jesteś na etapie gazetki szkolnej