
Zacznę tak, jak Hitchcock w swoich filmach od trzęsienia ziemi, a potem napięcie będzie już tylko wzrastać. No i mamy naszą lokalną tragedię. Nie chodzi o zmianę władzy, która dokona się niechybnie jesienią. Nie chodzi też o smród i pylenie, które mają także zniknąć za kilka miesięcy. Chodzi o coś znacznie gorszego.
Oto w niedzielę wszystkie świątynie zamknięte były na dwa spusty. Chodzi o świątynie handlu, bo te prawdziwe, Bogu dzięki, w niedzielę jeszcze są czynne. Tli się nadzieja, że zanim zachłystniemy się preferowaną przez Komitet Centralny Unii Europejskiej ideologią i świątynie zamienią się w nocne kluby, lofty dla celebrytów i temu podobne przybytki, będzie tak jak było.
Tej niedzieli pod Tesco, Kauflandem, Lidlem, Polo tudzież innymi Biedronkami, jedynie w słońcu lśniły nietknięte ludzką ręką rzędy wózków. I aż żałość ogrania, jak można właśnie w taki dzień zabierać ulubione zajęcie kasjerek. Gdyby tak je policzyć wszystkie, to nawet w Szczecinku jest ich całkiem spora ilość.
Co teraz się z nimi stanie? Czy będą zwolnienia? Bo jak wiadomo chętnych do objęcia tych wysokopłatnych posad jest bez liku i nawet wielkie sieci prowadzą podobno zapisy oczekujących.
A teraz na serio. Z bliżej nieznanych powodów właśnie w ich imieniu nikt u nas nie protestował. A przecież przeciwko (dalszemu) dławieniu wolności burzył się platformiany i nowoczesny aktyw. I nie ma znaczenia, że w wielu państwach, na które przy lada okazji tak chętnie się powołują, w niedzielę markety są nieczynne. Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy „reżim” wprowadzał reformę sądownictwa, to nawet w Szczecinku najświatlejsi ze światłych protestowali pod zamkniętymi drzwiami Sądu Rejonowego.
Przypomnę, robili to w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach przyrody, często w deszczu, słocie i zimnie. Teraz, przy nieprównanie lepszych warunkach, przeciwko dławieniu wolności, protestów nie było. No jakże to tak? Obecnie w niedzielę można już co najwyżej wymyć w samoobsługowej myjni samochód. A co z resztą wolnego czasu? Owszem, paliwo też można kupić, ale jest to wyjątkowo krótkotrwały proces. Nie to, co wielogodzinne kupowanie butów, że nie wspomnę już o niedzielnym zakupie cementu i desek.
Z pewnością tego rodzaju łamanie wolności odbije się nie tylko na ekonomii, ale przede wszystkim na naszym zdrowiu. Ani chybi, wobec braku możliwości zaopatrzenia się w niedzielę w żywność, dojdzie do aktów kanibalizmu, a nawet pożerania własnych kotów i psów. W niedzielę, przykładowo, można skorzystać z muzeum. Ot, choćby dlatego, aby nieco zapoznać się z lokalną historią.
Co prawda, nie licząc władz powiatu upamiętnienie, uczczenie, wspomnienie jest zupełnie obce zarówno burmistrzowi jak i radnym, niekoniecznie z rządzącej koalicji. Dlatego w roku wyborczym, wyjątkowo fałszywą nutą zagrano podczas ratuszowej konferencji dotyczącej 100-lecia urodzin Adama Giedrysa. Na tę okoliczność pojawił się nawet pan senator. Pan senator pojawia się u nas regularnie, niczym Księżyc w pełni, ale tylko w okresie wyborczym i nigdy na początku kadencji.
Fakt, że przez ostatnie lata szczecinecki astronom, jak uczeni dodają „amator”, uhonorowany został nie tylko pomnikiem a nawet rondem. Szkoda tylko, że przez kilkanaście już lat ratusz wzbrania się od wydania wprost symbolicznej kwoty z publicznych pieniędzy, na najzwyklejszą tablicę na ścianie kamienicy, w której mieszkał. Tamże przez dłuższy czas istniał szyld z napisem „Krawiec A. Giedrys w podwórzu Ip.”
Najwyraźniej komuś przeszkadzała, tak samo zresztą jak obserwatorium z nowoczesną, zainstalowaną tam przed dziesięciu(!) laty kopułą. Na tę okoliczność, za niemałe pieniądze przystosowano nawet poddasze, gdzie niegdyś mieściło się obserwatorium. Przez ten czas wszystko przykryło się już grubą warstwą kurzu.
I chyba najwyższa pora powiedzieć prawdę. Ten człowiek był pasjonatem, mającym także dar gromadzenia wokół siebie wielu młodych ludzi i zarażania ich astronomią. Dość szybko, bo niemalże tuż po jego śmierci nawet ci, którzy uważali się za najwierniejszych z wiernych uczniów, jakby o swoim nauczycielu zapomnieli. Mało tego, okazało się, że nie ma uczniów, nie ma też jego kontynuatorów. To jeszcze jeden dowód, że każdy człowiek jest jedyny i niepowtarzalny.
Pana Adama pamiętam z jego ostatnich lat życia. Mimo już mocno niedoskonałego zdrowia, wciąż sypał pomysłami, stale coś organizował. Wciąż poszukiwał funduszy, a to na nagrody w licznych konkursach, a to wyjazdy, czy spotkania. Traktowano go często jak natręta – fantastę, który zajmuje się zupełnie nikomu nieprzydatnymi rzeczami.
Tak już jest, że popularność zdobywa się dopiero po śmierci. To nawet bardzo racjonalne podejście. Już do nikogo nie przyjdzie z prośbą, choćby o ufundowanie kilku książek na nagrody dla swoich uczniów.
A to, że żyjący przez kilkanaście lat nie zdążyli upamiętnić nawet miejsca jego dawnej pracowni, to taki drobiazg. Ważne, że ma pomnik, rondo a teraz nawet komitet ds. obchodów. Będzie wystawa, z pewnością wyleje się cały gwiazdozbiór słów. Będzie uroczyście, wspaniale i podniośle.
Tylko na strychu pusto. A że niebo jest najczęściej zasnute chmurami, więc nie ma potrzeby, aby tam czegokolwiek szukać.
felieton ukazał się 15.03. w tygodniku Temat
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
kto próbował tutaj zorganizować cokolwiek wie jak ciężko. elita, nawet nie ta co jest u władzy szuka dziury w całym. zwykli ludzie są tak zapracowani, że latają tylko z wywieszonym językiem, żeby nie stracić sami nie wiedzą czego. osoby powołane do organizowania to najgorszy sort ludzi, którzy nawet jakby mieli prowadzić własny sklep z rajstopami, to nie przetrwaliby jednego tygodnia. a jednostki które chcą coś zorganizować zniechęca się na każdym kroku. wszyscy jesteśmy w Szczecinku jacyś nieformowalni. dlatego przyszedł JAJEC wziął wszystkich i trzyma w garści. i żadne afery, złodziejstwo, ani zwykłe chamstwo nie odbiorą mu władzy. bo my tutaj nie mamy jaj
Nawet nikt nie ma jaj, żeby wejść w polemikę. To jak na radzie miasta. Szajbus się wyżywa, a oni słuchają jak na tureckim kazaniu.