Reklama

Jerzy Gasiul: Ostatnie słowo

26/09/2020 09:25

Z wyglądu niby krukowaty. Z ubarwienia jakiś rodzaj papugi. Otwarty dziób oznaką głodu, pragnienia, a może braku świeżego powietrza, co w tym rejonie dość często się zdarza. Wypłowiały dziób, szczególnie jego szczęka górna (choć nie wiem czy u ptaków tak ją można nazwać) świadczy o tym, że mimo swego stosunkowo młodego wieku. jest już mocno sterany życiem. 

Gdzieniegdzie spod niegdyś lśniącego, niczym buty przedwojennego oficera, barwnego lakieru wyziera tworzywo, z którego został przez artystę ukształtowany. Aby nie było wątpliwości - mowa o wielkim ptasiorze ulokowanym w parku przy ul. Kopernika.

Ta kolorowa „forma przestrzenna” specjalnie zmówiona na okoliczność ubarwienia niezwykle posępnej wieży Bismarcka, nie została zaakceptowana przez zamawiającego. Przez pewien czas ukrywano ją wstydliwie, niczym chorobę weneryczną, przetrzymując w jakimś ciemnym magazynie. A przecież tak się nie godzi traktować dzieła sztuki. 

A dziełem sztuki jest, czego dowodem był solidny rachunek, inaczej nikt by nie dał za to złamanego grosza. Wprawdzie artystyczne rękodzieło ostatecznie wystawiono na widok publiczny, ale w zupełnie innym miejscu. Jeśli już nie zapasowało do bismarkowego kamiennego monumentu, to przynajmniej należało ulokować TO gdzieś w jakimś godnym tego wybitnego dzieła miejscu. 

Ot, choćby na muzealnym podwórku. Tam pośród polnych kamieni, wysokiej trawy i nagryzionego granatami szarego postumentu po pomniku Wilhelma, stanowiłby krajobrazowo-podwórkową dominantę. A tutaj - szkoda gadać. 

Nie godzi się takiego dzieła ukrywać, no bo nie po to wywalono coś ze dwadzieścia patyków z podatków ściąganych od tubylców. Tutejsza zieleń dość skutecznie je maskuje. Co prawda, kilka metrów dalej znajduje się plac zabaw, ale najmłodsi na widok ptasiora zakrywają oczy rączkami. Boją się go, czy co? A przecież nie mniej groźnymi stworami straszy się je codziennie w telewizji na dobranoc. 

Powtórzę zatem jeszcze raz. To nie jest miejsce godne ekspozycji dzieła sztuki. Oczywiście wzorem bohatera filmowego można zadać pytanie, a po co jest ten miś – znaczy ptasior. Co on tam robi? Czy rzeczywiście on „odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa”. 

Ze względu na jego miejsce pobytu z pewnością możemy powiedzieć, że jest ptasiorem społecznym, trwałym i ze względu na materiał, choć spłowieje - jednak nie zgnije. A jeśli nawet, jak Wilhelma uszkodzi go szwabska kula albo ruski granat, to wówczas - już jako cenny relikt epoki trafi do muzealnej gabloty. Z pewnością nie jest to nasze ostatnie słowo.

A propos muzeum. Kilkanaście metrów dalej przy tejże samej ul. Kopernika natknąć się można na całkiem pokaźnych rozmiarów tablicę. Zupełnie jak ptasior i ona jest już mocno wyblakła. Nic dziwnego, stoi tam już kilka dobrych sezonów, zapowiadając jakieś bliżej niesprecyzowane wydarzenie muzyczne, które odbyło się... kilka lat temu. 

Dzieło sztuki wizualnej (z tego względu, że trudno ją nie zauważyć) ma się dobrze, bo skonstruowane zostało ono na niezwykle trwałym, stalowym ruszcie. Na razie owszem  z trudem, ale da się co nieco jeszcze odczytać. Póki czas, da się jeszcze zrekonstruować i zakonserwować. Może stanowi niezwykle cenny muzealny artefakt obrazujący naszą radosną epokę?

W tych dniach, niestety jedynie na kilka godzin, na ul. Zamkowej pojawiły się metalowe żurawie. Zatrzymały się na skwerku przy dawnym kebabie, co to teraz stoi pusty wyczekując na kolejnego dzierżawcy łudzącego się zrobieniem znakomitego interesu. Wprawdzie tuż za miedzą można natknąć się na takie bardziej prawdziwe, ale te są mniej płochliwe i poza tym pod ręką. Nie trzeba więc kilometrami szlajać się gdzieś po łąkach i lasach. 

Mamy jesień - zarówno te prawdziwe, ale i metalowe również odleciały. Okazało się, że była to tylko przymiarka. Jak to oficjalnie zapodano, wszystko w ramach nowoczesnego wystroju pl. Wolności i jego przyległości. Dlaczego akurat ptaki? Bo tak wyszło i „nie jest to nasze ostatnie zdanie”. 

A tak przy okazji pragnę zauważyć, że po drugiej stronie tej uliczki znajduje się rondo z wielką parkową ławką. I to dzieło powstało całkiem niedawno. Tak jak w przypadku ptasiora z ul. Kopernika, nikt nawet nie zapytał co ona tam robi. Jej nadnaturalna wielkość powoduje, że nie może pełnić swojej funkcji użytkowej. 

Pomińmy to, że siedzenie na środku ruchliwego skrzyżowania może być szkodliwe dla płuc, a zatem nieekologiczne. W takich okolicznościach przyrody potraktowano ją jako miejsce do ustawienia donic z kwiatami. Co prawda zamiast ławki bardziej w tym miejscu pasowałby stary Polonez, może Fiat obstawiony kwietnymi donicami, albo chociaż pomalowany na biało rower, ale najwyraźniej artysta miał swoją wizję i teraz jakiekolwiek dywagacje o tym co autor miał na myśli, są nie na miejscu. 

To już zostało sprawdzone. Jeśli coś pasuje na działce – przykładowo krasnal, bociek, królik albo jakieś inne nie mniej sympatyczne zwierzę lub przedmiot z reguły, jak to wykazano wyżej, sprawdzi się w przestrzeni publicznej czyli na ulicy. 

Dlatego apeluję do władz – to nie może być nasze ostatnie słowo, my tym odkrywamy oczy niedowiarkom. 

                                                                                                                              

Jerzy Gasiul

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Opinia - niezalogowany 2020-09-26 10:20:31

    Wreszcie ktos zauwazyl ten kicz. Skad oni biora te inspiracje? Ta lawka... Jaciez ja przeklne ;) Koniecznie tez "paly swietlne" przy Niezdobnej. Juz samo haslo "nowoczesnosci" czasami jest obrzydliwe w pewnych miejscach, nie wspominajac o efekcie realizacji. Ta oczywiscie kazdemu moze sie nie udac.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość1 - niezalogowany 2020-09-26 19:49:19

    "Przymiarka" żurawi była bardzo solidna ,widziałam jak panowie je ustawiali i mocowali. Chyba to jednak nie była przymarka , to dlaczego je zdemontowano?????

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-09-27 10:56:27

    Czepianie się. Ptaka bardzo lubię, uśmiecham się przechodząc obok. A ławka na kwiaty? Jest fantastyczna!! Tylko żurawi nie widziałam, ale może powrócą..

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-09-28 10:06:09

    napisz od razu, że nasz Czarnobyl pachnie lasem. Ach ci ludzie zatrudnieni w Ratuszu...

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do