Reklama

A może by tak ponumerować?

25/12/2017 15:55

Tłumaczenia, że czarne nawierzchnie jezdni mają wpływ na wzrost bezpieczeństwa jest w świetle tego, co wyprawiają drogowi szaleńcy, niewiele warte. Inaczej jest w mieście. Białe ulice powodują, że w sposób wręcz cudowny drastycznie maleje ilość stłuczek. A to dlatego, ponieważ kierowcy wolniej i ostrożniej jeżdżą. Jak wiem, hasło „jeździmy wolniej” w przypadku Szczecinka jawi się niczym dowcip sprzed kilkunastu lat, że składając na OFE emeryci będą mogli sobie pozwolić na odpoczynek (ale nie ten wieczny) pod palmami Las Palmas na Kanarach. 

Wystarczyło, że z nieba spadło troszeczkę białego paskudztwa, a już PGK uruchomiło samojezdne solniczki. Sypanie solą to już tradycja, która nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Chemia szkodzi przydrożnym drzewom, wnikając w ziemię a także jeziornym wodom. Z niezrozumiałych powodów zupełnie zarzucono posypywanie głównych traktów piaskiem. Teraz jeśli używa się piasku to koniecznie z domieszką soli. Efekt jest taki, że w miejsce śniegu pojawia się błotnista breja, smarująca na biało buty a nawet nogawki. W owe dni lokalny trakt handlowy – ul. Bartoszewskiego, pl. Wolności, Boh. Warszawy z przyległościami zamienia się w szlak brejowatej mazi. Nowością jest znacznie bardziej śliska niż poprzednio nawierzchnia placu Wolności. 
Przyznajmy, że na drogach znajdujących się pod zarządem miasta solą gospodaruje się w miarę oszczędnie, czego niestety nie da się powiedzieć o drogach krajowych. Nasz „jedenastkowy” trakt ciągnący się od ul. Pilskiej, Sikorskiego, Cieślaka i dalej Narutowicza słynie z niezwykle okazałych kolein, zimową porą wypełnionych soloną wodą. Ciecz ma to do siebie, że przeobficie penetruje nawet najmniejsze zakamarki samochodowych podwozi. Dyrekcja dróg krajowych, nawet przy temperaturach oscylujących wokół zera solanki nie szczędzi, o czym świadczą pokryte białym nalotem karoserie. 
Tłumaczenia, że czarne nawierzchnie jezdni mają wpływ na wzrost bezpieczeństwa jest w świetle tego, co wyprawiają drogowi szaleńcy, niewiele warte. Inaczej jest w mieście. Białe ulice powodują, że w sposób wręcz cudowny drastycznie maleje ilość stłuczek. A to dlatego, ponieważ kierowcy wolniej i ostrożniej jeżdżą. Jak wiem, hasło „jeździmy wolniej” w przypadku Szczecinka jawi się niczym dowcip sprzed kilkunastu lat, że składając na OFE emeryci będą mogli sobie pozwolić na odpoczynek (ale nie ten wieczny) pod palmami Las Palmas na Kanarach. 
Otóż nie tylko z powodu wszechobecnych pojazdów z literką „L” jazda szybsza niż trzydzieści, jest praktycznie niemożliwa. Szczególnym wyjątkiem jest ul. Pilska – Sikorskiego, gdzie w godzinach szczytu najszybciej wiadukt można pokonać piechotą, a jeśli już ktoś jest fanem motoryzacji, to tylko rowerem. Na pozostałych ulicach bywa różnie, ale głównym problemem jest ich zbyt mała szerokość. Zwyczaj budowy wąskich jezdni utrzymuje się jeszcze od epoki, kiedy w mieście królowały furmanki i mimo upływu lat ma się całkiem dobrze. Powszechnie się uważa, że jej szerokość jest wystraczająca, kiedy między lusterkami mijających się pojazdów jest na dwa palce. Co wrażliwsi, albo mniej doświadczeni, albo niemiejscowi w takich warunkach wolą się zatrzymać, aby przepuścić tych z przeciwka. Tak jest nie tylko na tych peryferyjnych uliczkach, ale przede wszystkim w samym pępku miasta. 
Już dziesięciolecia minęły od tego czasu, kiedy zarzucono ideę (praktykowaną zresztą w większości zurbanizowanych terenów), aby przez miasto położone jak by nie było w ciasnym przesmyku między dwoma jeziorami, wykonać „szczecinecki kręgosłup” w postaci szerokiej arterii komunikacyjnej na osi południe – północny zachód. Początkiem takiej arterii miała być dwujezdniowa ul. Jana Pawła II. Ostatecznie skończyło się tylko na tym, co mamy dzisiaj – trzysta metrów od ronda do ronda i na dodatek z jedną jezdnią tylko dla tych skręcających w prawo. Przeważyły interesy właścicieli nieruchomości i co najgorsze, kompromitujący władzę brak wizji rozwoju przestrzennego miasta. Efekt jest taki, że aby przejechać przez miasto mamy do wyboru (tak jak przed wojną!) trzy arterie. Jedna to obwodnica, a dwie pozostałe to wąziutkie uliczki poprzecinane co krok miniaturowymi rondami. Ostatnim takim „nabytkiem” jest rondo przy Kościuszki i Jeziornej. Miało być lepiej a tymczasem, aby wyjechać z Jeziornej trzeba niemalże wymuszać przejazd na tych jadących ul. Kościuszki. Ustawione w tym miejscu lustro warte funta kłaków. Właśnie zakończono robić kolejne rondo, tym razem przy Ordona i Parkowej. Rondo, a dokładniej kolista brukowana wysepka, ma jakoby usprawnić – czytaj jeszcze bardziej utrudnić ruch na Ordona.
A tak przy okazji, może wzorem Nowego Jorku, ze względu na dość znaczną ilość rond, których patronów i tak już nie sposób zapamiętać, po prostu je ponumerować?
                                                                                                                               

foto: rondo na placu Wolności, 1969       
 

Miejsce zdarzenia mapa Szczecinek

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-12-26 20:02:38

    Potezne drzewska przy drogach,co za kretyni utrzymuja przy zyciu ten pomysl z epoki powozow konnych ?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2017-12-27 12:56:37

    Muszę przyznać, że wizji faktycznie rozwoju miasta to faktycznie nie ma. Symbolem jest to lustro postawione na nowo wybudowanych rondzie, bo nie widać i pozostawienie wąskiej Parkowej

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do